To rewelacje szwedzkiego "Sportsbladet". Ibrahimović nie miałby tylko tłumaczyć Oliverowi Martialowi jak strzelać gole, a Mourinho doradzać w kwestii taktyki. Sam również pozostałby piłkarzem, tyle że z większym wpływem na zespół. Albo inaczej - z takim samym wpływem na drużynę jak wcześniej w PSG czy Milanie, tylko że tym razem spełniając swoją funkcję w bardziej oficjalny sposób.
I pewnie gotując się powoli do nowej roli w futbolu, w którym jego czas - 35-letniego snajpera - powoli dobiega do końca. Nawet biorąc pod uwagę, że na Wyspy Brytyjskie trafi w życiowej formie. Tuż po sezonie, w którym przebił wszelkie nowożytne rekordy Ligue 1, kończąc rozgrywki ligowe z dorobkiem 38 trafień i wieńcząc przygodę z Paryżem z workiem 50 goli strzelonych od sierpnia we wszystkich rozgrywkach.