Mecz przejdzie do historii nie tylko ze względu na znakomitą grę Roberta Lewandowskiego. Zaskakujący wynik, jakim był klęska Realu 0:4 na własnym stadionie był przyczynkiem do kilku niecodziennych sytuacji na Estadio Santiago Bernabeu.
Don Carlo nie wytrzymał
Po końcowym gwizdku dżentelmen z krwi i kości Carlo Ancelotti ruszył gwałtownie w stronę Hansiego Flicka i... pogroził mu palcem. To było naprawdę zaskakujące, ale odpowiedź takiego zachowania Włocha otrzymaliśmy po meczu. Kamery telewizyjne nie pokazały tego zajścia, ale kulisy sytuacji ujawnili hiszpańscy dziennikarze, a na konferencji prasowej głos zabrał Ancelotti.
Pogoń Szczecin ma… brata bliźniaka w niemieckiej lidze. Cóż za podobieństwa i problemy
Niemiec nie był dżentelmenem
Miał on duże pretensje do osoby ze sztabu Barcelony która - jego zdaniem – w niewybredny sposób świętowała strzelenie czwartego gola do Barcy przez Raphinię.
- Nie był dżentelmenem, gdy celebrował zdobycie gola przed naszą ławką. Powiedziałem to Flickowi i on się zgodził z moja opinią – wytłumaczył Ancelotti. Hiszpańscy dziennikarze szybko doszli do tego, że członkiem sztabu do którego miał pretensje Ancelotti był Marcus Sorg. To niemiecki współpracownik Flicka ze sztabu Blaugrany. W przeszłości piłkarz i trener młodzieży w Bayernie. Był jednym z asystentów Flicka, gdy ten prowadził reprezentację Niemiec. Szkoleniowiec "Barcy" nie był za bardzo skłonny do komentowania i zachowania Sorga, o które pretensje miał Ancelotti. - Rozmawiałem o tym z Carlo. Takie rzeczy są normalne, kiedy tracisz bramkę - skomentował krótko Flick. Czwarty gol strzelony przez Raphinię był gwoździem do trumny Realu w sobotni wieczór. Po 11. kolejkach Barcelona prowadzi w La Liga z 30. punktami i wyprzedza Real o 6. punktów, a Villareal o dziewięć.
Robert Lewandowski skomentował kapitalny występ w El Clasico. „Będziemy świętować dwa dni”