W meczu z Villarealem, wygranym 5:1, kapitan Biało-Czerwonych trafił dwukrotnie do siatki jednego z dwóch ulubionych rywali na hiszpańskich boiskach (strzelił mu do tej pory pięć bramek; skuteczniejszy - o jedno „oczko” – jest tylko w starciach z Valencią). Tym samym Lewandowski zrównał się z Janem Urbanem na czele listy najskuteczniejszych Polaków w historii Primera division – obaj mają na koncie po 48 goli.
Po końcowym gwizdku „Lewy” miał ponoć – według paru źródeł w mediach społecznościowych – oficjalnie zadedykować piękne zwycięstwo bramkarzowi Barcy. Marc-Andre ter Stegen przeżył bowiem w doliczonym czasie 1. połowy prawdziwy horror – i to bez happy endu. Jego interwencja we własnym polu bramkowym przyniosła obrazki budzące grozę.
Po interwencji sztabu medycznego, niemiecki golkiper, który murawę opuścił na noszach, już między słupki nie wrócił. Zastąpił go Inaki Pena, natomiast ter Stegen szczęśliwy dla kolegów wieczór zakończył w ambulansie, a potem – na badaniach w miejscowym szpitalu.
Oficjalne informacje napływające na razie z ekipy Blaugrany są dość oszczędne. Trener Hansi Flick na konferencji prasowej odniósł się jednak do sytuacji swego podopiecznego. - Oczywiście jesteśmy zadowoleni ze zwycięstwa. Naszą radość mąci jednak świadomość tego, że uraz Marca-Andre jest bardzo poważny. Z ostateczną diagnozą musimy jednak poczekać na więcej informacji – oznajmił niemiecki szkoleniowiec.
Według wciąż nieoficjalnych doniesień, przerwa spowodowana na rekonwalescencję kontuzjowanego prawego kolana golkipera potrwać ma siedem-osiem miesięcy. Flick nie chciał jednak odpowiadać „na gorąco” na pytanie, czy Barcelona szukać będzie dlań zmiennika poza klubowymi strukturami.
Listen on Spreaker.