Castillejo występuje w Milanie od lata 2018 roku. Przez półtora roku musiał się godzić raczej z funkcją rezerwowego, gdyż przegrywał rywalizację ze swoim rodakiem Suso. Ten jednak odszedł do Sevilli, a na prawym skrzydle mediolańskiego zespołu zrobił się wakat, z czego były gracz Villarrealu skrzętnie skorzystał. Tuż jednak po tym, jak Hiszpan zaczął się rozkręcać, wybuchła pandemia koronawirusa. Do walki w Serie A "Rossoneri" powrócą w poniedziałek, 21 czerwca - i to właśnie wtedy 25-latek może pojawić się na ligowym boisku ponownie.
Ibra narobił kłopotu klubowi, którego jest akcjonariuszem. Może się skończyć surową karą!
W ostatnich dniach zawodnik przeżył jednak bardzo nieprzyjemną przygodę. Dwaj przestępcy ukradli mu wart 80 tysięcy euro zegarek przystawiając pistolet do głowy. - Wszystko stało się w ciągu dwudziestu sekund, ale to, co pozostanie, to strach. Na szczęście złodzieje zostali odnalezieni. Zbliżyli się do mnie na motocyklu, przystawili mi pistolet do twarzy i kazali mi oddać zegarek. Strach pozostanie, nikt nie czułby się przyjemnie mając przystawiony pistolet do głowy - wyznał Castillejo w rozmowie z dziennikiem "Marca".
"Przygody" Hiszpana z pewnością nie chciałby przeżyć nikt. Co ciekawe, to nie pierwszy taki przypadek w ostatnich latach w gronie piłkarzy występujących we Włoszech. Jesienią 2018 roku z podobnym koszmarem zmierzył się napastnik reprezentacji Polski, Arkadiusz Milik. Na szczęście i wtedy również skończyło się na strachu i kradzieży - zawodnik nie ucierpiał fizycznie.