Carlo Ancelotti

i

Autor: archiwum se.pl

Real - Almeria 4:0: sądne dni Ancelottiego. Na początek: finał Pucharu Króla z Barceloną!

2014-04-13 4:16

Nie ma drugiego takiej posady trenerskiej na świecie. Stołka, na którym - mimo awansu do półfinału Ligi Mistrzów i dwóch pogromów w lidze - w ciągu tygodnia można zostać uznany za szkoleniowego dyletanta. Witamy na Santiago Bernabeu. Real wygrywa z Almerią 4:0, utrzymuje dystans do Atletico, ale przekaz jest jednoznaczny: Ancelotti to nieudacznik? O co chodzi?

Nigdy nie zrozumiemy opinii na temat Carlo Ancelottiego. Równie utytułowanego, a prz tym niedocenianego szkoleniowca znaleźć po prostu nie sposób. Jest jak Jaguar. Wszyscy chcą go mieć, ale zarazem każdy posiadacz marzy o tym by się go jak najszybciej pozbyć. Z tymże brytyjskie samochody z reguły są po prostu wadliwe, a Włoch to prawdziwy kolekcjoner trofeów. Mistrz Włoch, Anglii, Francji, na dodatek dwukrotny triumfator Ligi Mistrzów. Po prostu niewiarygodne.

>>>Pogrom w Monachium! Guardiola poległ z rezerwistami Kloppa!

I skoro nie zjednał sobie fanów w Turynie, Mediolanie, Londynie czy Paryżu, trudno było oczekiwać, że szybko stanie się ulubieńcem trybun na Santiago Bernabeu. A jednak: opinie hiszpańskich dziennikarzy na temat Włocha wciąż nas zaskakują.

Jedno jest pewne: gorszego momentu na rozpoczęcie pracy w Madrycie nie dało się wybrać. Doniesienia dotyczące sytuacji w szatni Realu wydawały się przerażające i przypominały raczej perypetie rockowego bandu z drugiej połowy XX wieku, a nie rzeczywistość piłkarskiej drużyny. Część piłkarzy zgłupiała do reszty i nie kryła, że nie życzy sobie konkurencji na treningach. Inni poszli dalej i postanowili samodzielnie wybierać wyjściową jedenastkę. Na dodatek kolejny raz sprawę w swoje ręce wziął Florentino Perez i bez większych konsultacji postanowił w pojedynkę wykreować skład skład na kolejny sezon.

>>>Fabiański bohaterem Arsenalu! Znowu!

Większość poddałaby się na starcie. Ancelotti wziął się do roboty. Pogodził się ze stratą Higuaina oraz Ozila, zmodyfikował styl gry, zmienił niektórym piłkarzom pozycje i 'Królewscy' szybko złapali odpowiedni rytm. Modric pod okiem Włocha stał się najlepszym środkowym pomocnikiem świata. Problem bramkarzy rozwiązał w iście salomonowy sposób - jeden gra w lidze, drugi w pucharach - a konflikt interesów Bale'a i Di Marii załatwił, zmieniając temu drugiemu pozycję.

Trafił nawet do głowy Cristiano Ronaldo i Portugalczyk w kilka miesięcy z boiskowego egoisty stał się naturalnym spoiwem drużyny. Problem w tym, że w międzyczasie nie wytrzymały mięśnie największej gwiazdy 'Królewskich' i demony przeszłości wróciły.

>>>W Ekstraklasie wszystko już jasne! Czas na walkę o tytuł!

To brzmi niewiarygodnie, ale Real wśród półfinalistów Ligi Mistrzów dysponuje w tym momencie najskromniejszą kadrą. Rezerw już praktycznie nie ma. Czołowi piłkarze grają właściwie bez przerwy i trudno się dziwić, że akurat w Dortmundzie 'Królewskich' dopadł kryzys. Zaskakujące, że na tak krótki okres.

Bayern Guardioli skrzypi od kilku tygodni. Chelsea Mourinho regularnie zbiera oklep od słabeuszy. Atletico już w ostatnich minutach derbów Madrytu wydawało się prosić o tlen, a przecież natężenie meczów 'Rojiblancos' wzrasta. Tymczasem Real wciąż regularnie punktuje i gdyby nie 'lśnienie' Sergio Ramosa w Gran Derbi, 'Blancos' pozostawaliby w lidze poza konkurencją. A tak 'potrójna korona' pozostaje niepewna.

A jednak Ancelotti jest pechowcem. W tym momencie przypomina kapitana tonącego okrętu tuż przed końcem akcji ratunkowej. Jeśli zdobędzie Puchar Króla i wyeliminuje Bayern, zostanie bohaterem. Jeśli polegnie, stanie przed sądem. I prawdopodobnie zostanie ukrzyżowany.

Najnowsze