Real w pierwszych dwóch spotkaniach, w których z ławki dyrygował Zinedine Zidane, zanotował 2 zwycięstwa przy bilansie bramkowym 10:1. Oba mecze były jednak rozgrywane ze słabymi rywalami na własnym boisku, dlatego dopiero wyjazd na Estadio Benito Villamarin do Sewilli miał być sprawdzianem dla "Królewskich" i ich nowego trenera.
Malaga - FC Barcelona 1:2. Messi strzelił i uratował Luisa Enrique [WIDEO]
I ten sprawdzian został oblany. Już na początku spotkania kapitalnym golem dla Betisu popisał się Alvaro Cejudo, który strzałem z powietrza w okienko nie dał szans Keylorowi Navasowi. Gospodarze grali agresywnie i ambitnie, szczególnie w pierwszej połowie, a piłkarze Realu sprawiali wrażenie sennych i zagubionych. Sobą nie był też Cristiano Ronaldo, który mógł szybko doprowadzić do remisu, ale nie trafił w bramkę w stuprocentowej sytuacji. Potwierdził tym samym, że coraz rzadziej jest w stanie dać drużynie impuls do walki przy niekorzystnym wyniku.
W drugiej połowie goście przycisnęli jeszcze mocniej, ale im groźniej atakowali, tym lepiej w bramce Betisu spisywał się Antonio Adan. Bronił kapitalnie, a "Królewscy" tylko bezradnie rozkładali ręce. Jak to w Hiszpanii najlepszego dnia nie mieli też sędziowie, którzy popełnili kilka rażących błędów. Najpierw arbiter główny nie zauważył faulu na Karimie Benzemie w polu karnym gospodarzy, a później jeden z jego bocznych asystentów nie dostrzegł spalonego Jamesa Rodrigueza. Kolumbijczyk w 71. minucie otrzymał podanie w polu karnym i asystował przy golu Benzemy, ale bramka nie powinna być uznana.
Real do końca meczu nie potrafił już zmienić wyniku i zremisował z Betisem w Sewilli 1:1. Oznacza to, że do liderującej dwójki - Barcelony i Atletico - traci już cztery punkty, ale należy pamiętać, że "Duma Katalonii" ma jeden mecz zaległy. Rozegra go w lutym ze Sportingiem Gijon.
Spalony Jamesa Rodrigueza:
"Offside" de James Rodríguez en el gol de Benzema https://t.co/XFIwmhaDUA pic.twitter.com/5g4q7FuVZr
— Gregorio Mujica (@GregorioMujica4) styczeń 25, 2016
Po raz kolejny ciśnienia związanego z meczem nie wytrzymał chyba Ronaldo. Portugalczyk w zeszłym tygodniu skopał rywala ze Sportingu Gijon, a tym razem powtórzył ten "wyczyn" wobec rywala z Betisu. Na poniższym filmiku wyraźnie widać, że skrzydłowy Realu nie radzi sobie z frustracją, gdy na tablicy wyników widnieje niekorzystny rezultat.