Jan Urban był jednym z niewielu polskich zawodników, którzy potrafili zadomowić się w lidze hiszpańskiej. Urban przede wszystkim pamiętany jest z występów w Osasunie, w której spędził pięć i pół roku, ale pół roku spędził także w Realu Valladolid oraz rok w Toledo. Łącznie zebrał on 48 trafień w najwyższej klasie rozgrywkowej w Hiszpanii i do tej pory pozostawał samodzielnym liderem pod tym względem wśród polskich piłkarzy. Wiadomo było, że Robert Lewandowski, gdy tylko trafił do Barcelony, będzie miał szansę na przegonienie Urbana, ale nie udało mu się tego dokonać na przestrzeni dwóch sezonów. – A niech goni. I niech przegoni. Jestem pewny, że to zrobi. Ja jestem człowiekiem z kategorii: „Życz dobrze, będzie ci życzone”. Cieszmy się z sukcesu rodaka na obczyźnie. Jest naszym ambasadorem. Otwiera drzwi innym piłkarzom, jest głośniej o naszym futbolu. Za moich czasów byłem jedynym polskim piłkarzem w Primera division. Wtedy Półwysep Iberyjski na nasz rynek praktycznie w ogóle nie spoglądał, co później się zmieniło – może również i dzięki temu, że chciałem cały ten nasz futbol reprezentować jak najlepiej. Dziś w Hiszpanii mogę się pochwalić tym, że mamy taką gwiazdę jak on – mówił Urban w rozmowie z „Super Expressem” po tym, jak „Lewy” ustrzelił hat-tricka w poprzednim sezonie. Teraz wszystko wskazuje na to, że granica zostanie przekroczona lada chwila, ale mogło to się stać już dzisiaj w meczu z Villarrealem.
Lewandowski miał na nodze piłkę, by zostać najlepszym strzelcem z Polski w lidze hiszpańskiej
Robert Lewandowski do meczu z Villarrealem przystępował z 46 bramkami na koncie w lidze hiszpańskiej. Jak się okazało, zrównał się z Urbanem już w pierwszej połowie, trafiając do siatki Villarrealu w 20. i 35. minucie. Polak wyglądał naprawdę dobrze i zdawało się, że to tylko kwestia czasu, jak skompletuje hat-tricka i przegoni Urbana. W drugiej połowie, w 66. minucie, Lewandowski podszedł do rzutu karnego podyktowanego za faul na Yamalu i można było oczekiwać, że już nikt nie odbierze mu trzeciego trafienia. Niestety, odebrał je sobie sam Lewandowski, który trafił w słupek, co zdarza mu się niezwykle rzadko z 11. metrów. 36-latek został na boisku do końca spotkania, ale do siatki już nie trafił. Tym samym stracił szansę na drugiego hat-tricka w LaLidze i będzie musiał na później przełożyć świętowanie z okazji zostania najskuteczniejszym polskim piłkarzem w historii hiszpańskiej ligi.