Po klęsce w Lidze Mistrzów w Barcelonie zrobiło się gorąco wokół Xaviego. Wielu kibiców zastanawiało się, czy legendarny piłkarz powinien dalej prowadzić klub, czy powinno dojść do zmian. Hiszpan odpowiada niedowiarkom na boisku, a "Blaugrana" wygrała niedawno Superpuchar Hiszpanii i wciąż jest liderem La Liga. Nawet pomimo zawieszenia Roberta Lewandowskiego. Pod nieobecność najlepszego strzelca Barca odniosła dwa ważne zwycięstwa z Atletico Madryt i Getafe, choć w obu spotkaniach nie brakowało problemów. Xavi stracił na ławce sporo nerwów, a jeszcze mocniej oberwało mu się poza boiskiem. Wszystko w związku ze słowami po aresztowaniu Daniego Alvesa.
Trener Lewandowskiego znalazł się pod ścianą. Xavi musiał publicznie przeprosić
Były wieloletni piłkarz Barcelony został oskarżony o napaść na tle seksualnym. Do zdarzenia miało dojść pod koniec zeszłego roku w jednym z klubów nocnych w stolicy Katalonii. Przed niedzielnym meczem z Getafe do sprawy odniósł się były kolega Brazylijczyka z boiska, a także jego niedawny trener. I po jego słowach zrobiło się niezwykle gorąco. - To jest kwestia prawna, sprawiedliwość podyktuje rozwiązanie. Nie możemy się w nią zagłębiać. Szkoda mi Daniego. Jestem zaskoczony, bo wiem, jaki był za czasów gry w Barcelony. Nie mogę powiedzieć nic więcej - stwierdził niespełna 43-latek. Za wypowiedź o żalu względem Brazylijczyka błyskawicznie go skrytykowano, ale po zwycięstwie na Camp Nou Xavi publicznie się wytłumaczył.
- Moje słowa o Danim Alvesu zostały źle zinterpretowane. Oczywiście, że moje współczucie dotyczyło poszkodowanej. Musimy potępić te czyny, niezależnie od tego, czy dotyczy to Daniego, czy kogokolwiek innego. Przepraszam - powiedział Hiszpan. Alves jest jednym z najbardziej utytułowanych piłkarzy w historii Barcelony, z którą wygrał m.in. trzy Ligi Mistrzów i sześć mistrzostw Hiszpanii. Teraz poniósł już konsekwencje oskarżeń - Pumas UNAM natychmiast zerwał z nim kontrakt.