Hiszpański trener do zespołu z południa Półwyspu Iberyjskiego przyszedł w połowie marca tego roku. Po serii gorszych wyników klub zdecydował się zwolnić Pablo Machina. Pod wodzą Caparrosa drużyna radzi sobie całkiem nieźle i znów włączyła się do walki o Ligę Mistrzów. Sevilla do czwartego Getafe traci obecnie tylko jeden punkt. Atmosferę w szatni może zmącić jednak ostatnie wyznanie trenera.
W klubie już od pewnego czasu wiedzieli o problemach zdrowotnych Caparrosa, ale starano się nie podejmować pochopnych decyzji i zachować te informacje w tajemnicy. Szkoleniowiec sam postanowił przerwać milczenie. Po zwycięskim meczu z Realem Valladolid Caparros przyznał, że zmaga się z ciężką chorobą. Jest chory na białaczkę.
- Wszyscy wiedzą, że Sevillę mam we krwi, ale pojawił się problem z moimi białymi i czerwonymi krwinkami. Powiedziano mi, że mam przewlekłą białaczkę - wyjawił Hiszpan. Dodał również, że nie czeka go żadna terapia. - Nie jestem poddany żadnemu leczeniu, więc wszyscy powinni zachować spokój - stwierdził. Choroba nie przerwie także jego obecnej pracy. - Nie przeszkadza mi to w wykonywaniu mojej pracy i codziennie normalnie funkcjonuję. Chcę nadal cieszyć się moją pracą i dziękuję klubowi, że mi to umożliwił. Nie będę więcej o tym rozmawiać - zakończył Caparros.