Prezentacja Lewandowskiego przesunięta!  Barcelona ogłosiła zmianę

i

Autor: Zrzut ekranu z transmisji

Głos z Barcelony

Ulubieniec kibiców polskiej ekstraklasy – z serca Katalonii o Robercie Lewandowskim przed powitaniem na Camp Nou. „Będzie szaleństwo”! [ROZMOWA SE]

2022-08-03 23:16

Gerarda Badii nie dało się nie lubić. Sympatyczny Hiszpan – a może raczej Katalończyk, choć nigdy o to pierwsze określenie się nie obrażał – przez wiele sezonów, jako zawodnik Piasta, czarował polską publikę. Po zakończeniu kariery wrócił w rodzinne strony i dziś... prowadzi z małżonką zakład wulkanizacyjny. „Super Expressowi” opowiedział zaś, jak bardzo on i jego koledzy, również kibice Barcelony, czekają na oficjalne powitanie Roberta Lewandowskiego i jego ligowe występy dla Blaugrana.

Gerard Badia „od zawsze” przedstawiał się jako wielki fan Barcelony. Lubił barwnie opowiadać o wizytach na jej stadionie i emocjach związanych z jej meczami. Minione dwa-trzy sezony dla kibiców Barcy nie były specjalnie ciekawe. Dlatego teraz wiążą oni tak ogromne nadzieje z Robertem Lewandowskim, który ma poprowadzić zespół ze stolicy Katalonii do odzyskania (nie)dawnego blasku.

„Super Express”: - Nie znudziła się panu transferowa saga Roberta?

Gerard Badia: - Nigdy w życiu! Chyba prawie wszyscy kibice Barcelony – przynajmniej ci, których znam - chcieli, żeby podpisał z klubem kontrakt. Oczywiście była dyskusja – że może za stary, że już nie tak skuteczny... Ale kiedy podczas spotkań z innymi „cules” dyskusja schodziła na ten temat, ja zawsze powtarzałem jeden argument: patrzcie, jak on wygląda! Fizycznie sprawia wrażenie dwudziestokilkulatka!

- A cena – 50 mln – nie wkurzała kibiców? To dobrze zainwestowane pieniądze?

- Moim zdaniem – znakomicie. Mam wrażenie, że Robert jeszcze 3-4 lata pogra na najwyższym poziomie i będzie strzelać bramki. Pięć miesięcy temu mówiło się że nie Barcelona w ogóle nie ma pieniędzy. A tu nagle „Lewy” za 50 mln, Raphinha blisko 60 mln. Znaleziono sposób na pozyskanie tych pieniędzy, a my jesteśmy z tego bardzo zadowoleni.

SuperSport - prezentacja Lewandowskiego w USA

Robert przywróci szacunek dla Barcelony

- Dlaczego?

- Bo Barcelona potrzebuje gwiazdy, a Lewandowski jest w TOP 3 światowej piłki.

- Barcelona nie miała w ubiegłym sezonie gwiazdy??? Cóż pan mówi? A Depay choćby?

- Depay może i jest ważny, i może jest gwiazdą, ale w koszulce Barcelony – przynajmniej moim zdaniem - nie pokazywał niczego interesującego. A gwiazda musi pokazywać coś więcej, niż reszta zawodników. Zresztą nie chodzi wyłącznie o miano gwiazdy. Chodzi o strach i szacunek.

- Strach? Szacunek? Co pan przez to rozumie?

- Bywały mecze w zeszłym sezonie, w których na środku ataku grał na przykład Ferran Jutglà albo Martin Braithwaite. Jestem pewien, że kiedy rywale spojrzeli na tych, którzy mieli ich „straszyć”, pomyśleli: „Ten mecz to my wygramy na pewno”. Thierry Henry, Leo Messi – to były nazwiska, na dźwięk których rywale drżeli i marzyli co najwyżej o remisie z Barceloną. W ostatnich dwóch-trzech sezonach takiego człowieka w Barcelonie brakowało. Teraz, kiedy w protokole będzie nazwisko „Robert Lewandowski”, obrońcy przeciwnika znów będą wobec Barcy czuć respekt. Będą wiedzieć, że muszą być skupieni na 120 procent. Bo jak będą tylko na 100, Lewandowski na pewno strzeli gola. Robert po prostu przywróci szacunek wobec Barcelony – czyli to, czego brakowało w paru ostatnich sezonach.

To dla „Lewego” dobra wiadomość

- A będzie strzelał gole? Po 12 latach gry w Bundeslidze będzie w stanie spełnić wymagania LaLigi?

- Nie będzie łatwo, to prawda. Będzie musiał się przyzwyczaić do zupełnie nowego stylu gry. W grze Barcelony najważniejsze jest posiadanie piłki. Robert – od którego w Bayernie przede wszystkim oczekiwano wykańczania akcji - będzie musiał partycypować w tym barcelońskim sposobie rozgrywania piłki. Będzie musiał być aktywniejszym uczestnikiem budowania akcji. Tak jak to na przykład w Realu robi Karim Benzema; on jest nie tylko od zdobywania goli, ale też robi wiele innych rzeczy. Lewandowski też na te nowe zadania musi być przygotowany, bo Barca to drużyna, która przez 70 procent meczu go kontroluje. Ale to dla „Lewego” również dobra wiadomość: Barcelona zawsze kreuje dużo okazji bramkowych. Niestety, w ostatnich sezonach nie miała egzekutora. Teraz taki „pistolet” - w osobie Roberta – dostała. Jestem pewien, że tacy zawodnicy, jak Gavi, Pedri, Busquets, Dembele i reszta wciąż skutecznie będzie sytuacje kreować, a Robert zrobi z tego użytek.

- Mówi pan o rozszerzonych zadaniach Roberta na boisku. Ale nominalnie będzie tym środkowym napastnikiem, popularną „dziewiątką”?

- Oczywiście. Nie widzę dla niego innego miejsca na boisku. Na innych pozycjach mamy zawodników, którzy się na nich na pewno czują lepiej, niż czułby się „Lewy”.

Dużo roboty dla Roberta w Barcelonie

- Kto mu będzie dogrywać?

- Jeżeli Xavi będzie stosować system 1-4-3-3 – a pewnie będzie, to na prawym skrzydle widzę Ousmane Dembele, a z lewej strony zapewne zagra Pierre-Emerick Aubameyang, ewentualnie Ferran Torres.

- Jeszcze trzeba będzie znaleźć miejsce dla Raphinhi?

- No, wypadałoby, skoro to dziś najdroższy transfer Barcy... Dobrze, że to nie moja robota – niech Xaviego od tego boli głowa (śmiech).

- Trudno było w ostatnich sezonach być kibicem Barcelony?

- Było ciężko... Przez długie lata w moim miasteczku mecz Barcelony był świętością; wszyscy spotykaliśmy się przy tej okazji w barze i wspólnie oglądaliśmy spektakl. W ostatnich paru sezonach ta tradycja zaczęła zanikać. Coraz trudniej było namówić kolegów na wspólną kolację i oglądanie meczu. Mnie osobiście tego brakuje, więc mam wielką nadzieję, że Barca – również dzięki Lewandowskiemu – znów złapie „dobre granie”. I – co najważniejsze – będzie wygrywać.

- Czyli „Lewy” ma poprowadzić Barcelonę po niegdysiejsze tytuły?

- Robert ma dużo roboty do zrobienia w Barcelonie!

Będzie jak przy powitaniu Ronaldinho. Albo lepiej!

- Często pan jeździ na Camp Nou?

- W poprzednim sezonie byłem tylko raz – przy okazji Gran Derbi, na zaproszenie Canal+. Wielu ludzi mnie tu na miejscu zagaduje mnie, czy jeśli Barca będzie potrzebować tłumacza dla Roberta, nie zamierzam się nająć w tej roli (śmiech).

- Robert powinien się jak najszybciej nauczyć hiszpańskiego?

- Zdecydowanie tak. W szatni hiszpańskich drużyn bardzo niewielu miejscowych piłkarzy mówi po angielsku. Jestem pewien, że dotyczy to również szatni Barcelony. Po angielsku nie mówi Pedri, Gavi, Jordi Alba... Powinien opanować przede wszystkim te zwroty, które będą mu potrzebne na murawie. Dzięki temu adaptacja w drużynie przebiegać będzie dużo szybciej. Bez języka właściwie będzie to niemożliwe.

- Czeka pan na piątkowe powitanie Roberta?

- Oczywiście. Myślę, że to będzie przywitanie na taką skalę, jak wtedy, gdy kontrakt z Barceloną podpisał Ronaldinho – nigdy wcześniej i nigdy później nie widziałem takiego entuzjazmu i takiego szaleństwa. Ale ostatnio bardzo długo czekaliśmy na takiego zawodnika, jak Robert, więc pewnie zainteresowanych jego przywitaniem będzie równie wielu. A może jeszcze więcej? Będzie szaleństwo!

Sonda
Czy Robert Lewandowski odniesie sukcesy w Barcelonie?
Najnowsze