Międzynarodowe Stowarzyszenie Historyków i Statystyków Futbolu (IFFHS) co roku wybiera najlepszych selekcjonerów na świecie. W 2017 zwycięzcą ze zdecydowaną przewagą nad resztą stawki okazał się Joachim Loew, trener reprezentacji Niemiec, który uzyskał 299 punktów. Za nim uplasował się szkoleniowiec Brazylijczyków, Tite, a na ostatnie miejsce podium trafił prowadzący Hiszpanię Julen Lopetegui.
Wydawałoby się, że w takim zestawieniu powinien znaleźć się Adam Nawałka. On jako pierwszy w historii zdołał awansować z reprezentacją Polski na mistrzostwa Europy (Euro 2016) i mistrzostwa świata (MŚ 2018). A na tym pierwszym turnieju dotarł z naszą kadrą do ćwierćfinału, gdzie po rzutach karnych odpadł z Portugalią, czyli późniejszym triumfatorem.
To było jednak za mało, by IFFHS przyznało mu choćby jeden punkt w tym rankingu! Polak nie został nawet sklasyfikowany. Co ciekawe do zestawienia trafili selekcjonerzy dwóch grupowych rywali biało-czerwonych na MŚ. Po osiem punktów zdobyli Jose Pekerman i Vahid Halilhodzić, czyli trenery kolejno Kolumbii i Japonii.
ZOBACZ: Skandaliczne zachowanie trenera Lecha. Wulgarnie zwyzywał sędziego