Nawałkę świetnie wspomina Marek Motyka (55 l.), który przez siedem lat grał z nim w Wiśle Kraków.
Przeczytaj także: Anglia wygrała z Polską przez rasistowski żart trenera? Przypowieść o małpie miała zmotywowac Anglików
- To był świetny kolega, ale i wielki figlarz - opowiada "Super Expressowi" Motyka. - Nieraz zdarzało się, że wiązał chłopakom nogawki od spodni na mocne supły. Kiedy ktoś chciał szybko uciekać z klubu na spotkanie z dziewczyną, miał duży problem (śmiech). A pracownikom klubu wkładał łyżki do kieszeni. Wodzirej w szatni, ale na rozgrzewkę przed meczem zawsze wychodził ostatni. Po prostu lubił zwracać na siebie uwagę, czekał na brawa od publiki.
Nawałka jeszcze bardziej niż na boisku błyszczał na salonach.
- Nazwać go przystojniakiem to za mało, to był playboy! Zawsze niesamowicie dbał o sylwetkę, ubiór, wszędzie chodził wypachniony. Kiedy spacerował po Krakowie, zawsze wzbudzał zainteresowanie płci pięknej. Ale proszę spojrzeć, że również teraz zawsze wygląda nienagannie - podkreśla Motyka, który wychwala także piłkarskie umiejętności Nawałki.
- Karierę pokrzyżowały mu trochę kontuzje. Gdyby nie one, odgrywałby większą rolę w reprezentacji. Miał niesamowitą wydolność, a poza tym już wtedy był bardzo charyzmatyczny - wspomina.
Zobacz także: Andrzej Iwan: Adam Nawałka podobał się też facetom [WYWIAD]
Zdaniem Motyki to właśnie silna osobowość jest największą zaletą Nawałki. Uważa, że jego kolega z boiska sprawdzi się na fotelu selekcjonera. Sam Nawałka przyznaje, że trenerki i pracy w sztabie szkoleniowym nauczył się u boku Leo Beenhakkera, którego był asystentem.
- To dlatego, że Adam uwielbia się uczyć i od Beenhakkera, ale nie tylko od niego, cały czas chłonął wiedzę. To całkiem inny charakter niż Waldemar Fornalik. Potrafi tupnąć nogą, złapać piłkarzy za gardło, by wiedzieli, kto jest dowódcą. W Górniku Zabrze ze słabego materiału piłkarskiego zrobił fajną drużynę. Jest bardzo ambitny i pokaże to w reprezentacji - przekonuje Motyka.