"Super Express": - Co dla ciebie oznacza bycie prezesem Olimpiad Specjalnych?
Anna Lewandowska: - To wielka duma. Wspieranie osób z niepełnosprawnością intelektualną i Olimpiad Specjalnych to świetna sprawa. Jest to jeden z filarów ruchu olimpijskiego uznawany przez MKOl. Trzeba to rozgraniczać - są igrzyska olimpijskie, paraolimpiada i właśnie olimpiady specjalne osób niepełnosprawnych intelektualnie. Im też należy się nasza uwaga, wsparcie, motywacja. Pamiętajmy, że sport jest dla wszystkich - także dla osób niepełnosprawnych.
- Podczas nagrywania reklamy Olimpiad doskonale się bawiłaś. Widać, że masz dobre podejście do dzieci.
- Bardzo lubię dzieci. Dzisiaj podczas nagrania klipu do nowej odsłony kampanii "Grajmy Razem" dla Olimpiad Specjalnych, mogłam sobie przypomnieć, jak to było za czasów studiów, kiedy prowadziłam zajęcia z dziećmi. Były zajęcia karate czy obozy, na które jeździłam jako instruktor. Świetnie to wspominam.
- Od dawna wraz z Robertem działacie charytatywnie. Możesz teraz powiedzieć, że pomaganie jest fajne?
- Pomaganie jest super! Działamy na wielu obszarach działań prospołecznych i charytatywnych, ale to też nie chodzi o to, żeby mówić wszędzie i każdemu: "Ja pomagam!". Uważam, że trzeba pomagać. To nasz obowiązek, bo kto wie, może my kiedyś będziemy potrzebowali pomocy?
- Dlaczego tak rzadko mówicie o tym publicznie?
- Z jednej strony można patrzeć na to pozytywnie, że pomaganie jest super i trzeba o tym mówić, aby zainspirować innych. Jednak trzeba zdecydowanie więcej działać niż o tym tylko opowiadać. My pomagamy z czystego serca. Jeśli kogoś tym zainspirujemy, to super. Zawsze powtarzam, że lepiej mniej mówić, a więcej działać i pomagać.
- Niedawno zostaliście jednak oszukani - wpłaciliście 100 tys. zł na fikcyjną zbiórkę charytatywną. Mocno was to zabolało?
- Pieniądze nam zwrócono i potem trafiły one na inny cel charytatywny. A ta cała sytuacja zmusi nas teraz do większej uwagi. Próśb o pomoc dostajemy tysiące miesięcznie. Ale też wiemy, że nie da rady wszystkim pomóc. Jednak jeśli tylko możemy, to się angażujemy. Chodzi czasami o odwiedzenie dzieci w szpitalu, pobycie z nimi. Energia jest ogromna i ona zawsze wraca.
- A co dla ciebie jest nagrodą?
- To, że widzę uśmiech tych dzieci. Pomagając, widzisz, że komuś spełniasz marzenia, wspierasz w powrocie do zdrowia, powodujesz uśmiech na twarzy. Czasami może się wydawać, że to takie normalne zrobić sobie z dzieckiem zdjęcie. Ale dzieciaki inaczej to przeżywają. Przecież wielu najmłodszych wzoruje się na Robercie, a niewinne wspólne zdjęcie to dla nich coś wielkiego. To czasem są dla nich rzeczy, które zostają na lata.