- Jak dobrze pójdzie, zapewnię już sobie emeryturę. Mam dobre przeczucie - śmieje się Podolec, która może być wielkim odkryciem olimpijskiego turnieju. Jeżeli postawi na nią Marco Bonitta (45 l.). Bo trener "Złotek" ma wielki kłopot. O miejsce w podstawowej szóstce na pozycji przyjmującej Podolec rywalizuje ze swoją imienniczką - Barańską. Mając dwie takie Anie do wyboru, można dostać zawrotu głowy...
Marzenia o podium
- Jestem tu po to, by pomagać drużynie. Z nikim nie rywalizuję - zastrzega Barańska. - Liczy się tylko drużyna i nasz wspólny cel.
W podobnym tonie wypowiada się druga Ania.
- To jest najważniejszy turniej w mojej karierze. I marzy mi się, by stanąć tu na podium - przyznaje Podolec, która przy okazji daleko wybiega w przyszłość.
- Medal olimpijski to jednocześnie zapewniona emerytura... To by było coś! W wieku 23 lat już mieć zapewnioną emeryturę. Super! - śmieje się przyjmująca Asystelu Novara.
Kubanki faworytkami
Podolec humoru nie psuje nawet uraz, jakiego nabawiła się podczas wczorajszego treningu. Ania dostała... piłką w oko. I to mocno!
- Jeszcze nie jest pewne, czy zagra w inauguracyjnym meczu z Kubą, ale wierzę, że zdąży się wykurować. Z pozostałymi dziewczynami wszystko w porządku - zapewnia Bonitta, który przed spotkaniem z Kubą jest dobrej myśli.
- To kubanki będą faworytkami, na czterech ostatnich igrzyskach zdobywały medale, w tym trzy złote, a dla nas to pierwszy olimpijski start od 44 lat. Ale ja jestem optymistą. Forma jest już prawie stuprocentowa - deklaruje. - Na początek musimy wejść do ćwierćfinału, a potem wszystko może się zdarzyć...