Najpierw na konferencji pojawił się Leo Beenhakker (67 l.), ale w ogóle nie chciał rozmawiać o swojej przyszłości. - Mogę mówić tylko o meczu - zaznaczył na wstępie. Po chwili pojawił się wątek Ebiego Smolarka. - No cóż... Kiedy Ebi przyjechał na zgrupowanie, nie prezentował się najlepiej. Dlatego postanowiłem, że z Irlandczykami nie zagra. Po to jednak byliśmy kilkanaście dni razem, żeby poprawić formę tych, którzy byli w dołku. Z Ebim to się udało i dlatego teraz zagrał - tłumaczył Holender, który prorokuje, że o awansie z naszej grupy zadecydują dopiero ostatnie mecze.
- Widać, że faworyci mają problemy z wygrywaniem. Dlatego ten wyścig będzie trwał do samego końca - stwierdził Holender, a Lato kilka minut później uzupełnił tę wypowiedź: - Dlatego dobrze, że wygraliśmy z San Marino tak wysoko, bo na końcu może się liczyć każda bramka. Spotkałem się przed meczem z Radą Drużyny i prosiłem, aby walczyli do ostatniej minuty. Cieszę się, że właśnie tak się stało, czapki z głów przed nimi - powiedział Lato i jeszcze raz podkreślił, że nie "odstrzeli" Beenhakkera:
- Tematu zwolnienia nie było i nie ma. Mogę natomiast powiedzieć, że członkowie zarządu PZPN poprosili mnie, aby na następnym posiedzeniu pojawił się Leo Beenhakker. Mamy porozmawiać o kierunku rozwoju polskiej piłki. Na razie cieszmy się wygraną z San Marino i pamiętajmy, że zwycięzców się nie sądzi.