Beenhakker: Padły męskie słowa!

2009-06-07 22:00

Leo Beenhakker mocno przeżył porażkę z RPA. Widać było po nim, że nie może zrozumieć, dlaczego jego podopieczni zagrali tak słabo. Dobę po spotkaniu w Johannesburgu, selekcjoner reprezentacji Polski w rozmowie z agencją ASInfo już na chłodno analizował sobotnią potyczkę.

- Cóż, na chłodno mogę powiedzieć, że zagraliśmy zrelaksowani jak turyści i nie pokazaliśmy pasji, ani agresji potrzebnej do wygrania meczu. To nie jest pierwszy raz, kiedy ci chłopcy negatywnie mnie zaskakują. Choć trzeba uczciwie przyznać, że potrafią też wszystkich zaskoczyć pozytywnie, bo w przeszłości pokazali, że potrafią grać wielkie mecze.

Podobno miał pan po obiedzie męską rozmowę z zawodnikami...

- Tak, ale najpierw dałem im rano chwilę wytchnienia, jednak już po obiedzie mieliśmy spotkanie, na którym padły męskie słowa. W takich przypadkach zawsze mówię do nich ostro, bo jestem mocno rozczarowany i zirytowany. Przecież nie można grać na takim poziomie spotkań w reprezentacji... Ale z drugiej strony dobrze wiem, że oni potrafią grać lepiej. Nadchodzi okres, kiedy miną trzy lata od początku naszej współpracy i do tej pory ja ponosiłem wszelką odpowiedzialność. Powoli jednak przychodzi moment, w którym oni również będą musieli wziąć ciężar odpowiedzialności na swoje barki.

Czy zawodnikom nie jest wstyd przed kibicami, że zagrali tak słabo?

- Piłkarze muszą mieć świadomość, że grają dla kibiców, dla swojego kraju i dla siebie. To dla nich ogromny zaszczyt, że mogą występować dla swoich fanów. Przecież piłka nożna jest dla kibiców. Piłkarz, to taki zawód, że bóg dał młodemu człowiekowi talent i moim zdaniem taki ktoś jest zobowiązany do tego, aby dobrze go wykorzystać. Przecież ja nigdy nie proszę zawodników, żeby dali mi gwarancję, że wygrają mecz. Proszę ich natomiast o jedno: aby w każdym spotkaniu dali z siebie wszystko, naprawdę wszystko to co potrafią na dany dzień, a to zaprocentuje dobrym wynikiem.

Zawiódł się pan na kilku piłkarzach?


- Tak w sobotę kilku z nich mnie zawiodło. Nie winię młodych zawodników, takich jak Peszko, Wilk, Komorowski, czy Rzeźniczak, bo oni dopiero zaczynają swoją karierę i w takich spotkaniach nabierają doświadczenia. Uważam jednak, że mam prawo żądać o wiele więcej od ludzi, z którymi pracuję dwa lub trzy

Najnowsze