- Nie widać było motywacji. Wyglądali na piłkarzy, którzy chcą sobie pograć w piłkę, a niekoniecznie coś wygrać. Nie widzę iskry w oczach. Nawet z Wyspami Owczymi się cofaliśmy, a powinniśmy ich zmieść. Chociaż próbować. W Mołdawii graliśmy nijak. Teraz też. Dzisiaj już nikt nie walczy o środek pola. Piłka poszła w takim kierunku, że gra się pod bramkami. Tam przy kole to już nikt nie gra, bo tam jest miejsce, szkoda walczyć skoro tam się nic nie dzieje. Lepiej się cofnąć i zagrać z kontry, albo siąść na przeciwniku pod ich bramką i tam odebrać piłkę. My gramy archaicznie - mówi Piotr Świerczewski, były reprezentant Polski.
"Świr" od początku nie był fanem pomysłu zatrudnienia Santosa. Jego zdaniem - Czesław Michniewicz najlepiej pasował do obecnej reprezentacji i chciał jego pozostania na stanowisku. - To nie jest przypadek, że nikt go [Santosa] nie wziął. Jakby Niemcy chcieli go wziąć, to by nam go zgarnęli. Portugalczycy też zorientowali się, że już z nim nie będą się rozwijać. Dla nas Michniewicz był optymalny: wyszedł z grupy MŚ, nie zrobił blamażu z Argentyną, Fajnie kadra zagrała z Francją. Pokonał Szwecję w barażach. Jak będziemy grać otwartą piłkę, to z taką Argentyną byśmy przegrali 0:6 - dodaje.
Choć reprezentacja Portugalii pod wodzą Santosa potrafiła grać efektownie, to jednak też obrywała w mediach za styl. I to często. W Polsce Santos obiecał zmianę, kibice szykowali się na niemałą rewolucję. - Trzeba mieć zawodników do ładnej gry. Przebłyski były, ale za mało. Nie graliśmy w Tiranie z wybitną kadrą, tylko przeciętną bardzo średnią, bardzo przeciętną Albanią. Byłem wręcz zaskoczony, że Albania tak gra, ale to dalej przeciętna drużyna. Gdzie my, a gdzie Albania... To nie był ani dobry moment, ani trener. Jeżeli już, to Roberto Martinez. To jest klasa i styl, choć nie wyszli z grupy na MŚ, bardzo pechowo. To jest wyższa półka. Teraz Portugalia wszystkich leje, a z Santosem zawsze się męczyła - twierdzi uczestnik MŚ w 2002 r.
Czy dla piłkarzy reprezentacja nie znaczy już tego samego co kiedyś? Świerczewski tak nie uważa. - Myślę, że im na pewno zależy, ale nie mają stylu. Wiadomo, że treningów jest mało. Więcej jest zajęć teoretyczno-taktycznych. Nauka o przeciwników plus może stałe fragmenty gry. Pięć dni zgrupowania to czas na teorię i praktykę, ale na boisku tego nie widać. Ale to są ci sami piłkarze, których miał Michniewicz. Oni nie byli inni. Trener nie pasuje to naszej drużyny. Może on jest za dobry? (śmiech). Trener nie potrafi ich zmobilizować i zorganizować.
Zmobilizować reprezentację próbował Robert Lewandowski, który udzielił mocnego wywiadu stacji Eleven Sports (do spółki z serwisem meczyki.pl). A dla mnie Robert może mówić co chce. Robert jest najlepszy w historii w naszej piłce... Jak jesteście lepsi, to udowodnijcie. Trzeba szanować, co mówi. Można go lubić lub nie, ale jest autorytetem, który najwięcej w piłce osiągnął. Tu nie chodzi o Roberta, bo my gramy nijak. Musi się cofać po piłkę, to to robi. Może powinniśmy grać pressingiem. Nawet z Wyspami Owczymi tego nie robiliśmy i gdyby nie ręka, to może byśmy nawet nie wygrali - uważa Piotr Świerczewski, zauważając w piłkarzach strach przed wejściem w pojedynki. - Ok, w obecnym futbolu bywa bardzo ciasno na boisku, ale takich zawodników jak Błaszczykowski czy Grosicki, którzy szli 1 na 1 i się nie bali to nie widać. A to trzeba zaryzykować, zrobić przewagę. Lubię się odnosić do Francuzów, a jak byśmy zaczęli wymieniać ile oni mają skrzydłowych, którzy dryblują. A z Francuzami graliśmy fajnie. Nie był to może błyskotliwy futbol, ale w miarę skuteczny, a teraz cofnęliśmy się z umiejętnościami. Choć piłkarze są ci sami, tylko trener inny. Od odpowiada za całość. Gramy gorzej.