We wrześniu 2021 roku, "Super Express" jako pierwszy poinformował o aferze podsłuchowej w PZPN. Na początku 2024 roku Cezary Kulesza postanowił opowiedzieć o całej sprawie. Na początku afery podsłuchowej "Super Express" informował, że w obudowie grzejnika znajdującego się w gabinecie prezesa odkryto... pluskwę. Kiedy odnaleziono podsłuch, był on sprawny. Odkrycia dokonano podczas rutynowej kontroli. W wywiadzie dla "Faktu", Cezary Kulesza powrócił do tamtej sytuacji.
Cezary Kulesza szczerze o aferze podsłuchowej! Szef PZPN przedstawił wszelakie szczegóły!
Szef Polskiego Związku Piłki Nożnej powiedział o tym, jak wyglądały podsłuchy zainstalowane w centrali piłkarskiej. Szczegóły porażają! - Po miesiącu mojej pracy w PZPN odkryto podsłuch. To było urządzenie bardzo starannie schowane w grzejniku. Trzeba było zdjąć osłonę, żeby je dostrzec. Podsłuch był fachowy, bo przekazywał sygnał drogą radiową do 700 m. Czyli można było na przykład, siedząc w samochodzie obok naszej siedziby słuchać, o czym tutaj się rozmawia. Nawet szept był słyszalny - mówi Kulesza.
Do tej pory nie udało się ustalić, kto stoi za założeniem podsłuchu w siedzibie PZPN.
- Służbom albo nie udało się tego ustalić, albo nie było wówczas takiej woli. Podobno były jakieś śladowe odciski, ale nie wiem, czy dostateczne do identyfikacji sprawcy. Z braku dowodów sprawa została umorzona. Może trzeba było to zostawić, zamontować kamerę i poczekać kto przyjdzie. Może wówczas by ktoś wpadł na gorącym uczynku. Wiadomo, że zbyt wiele osób nie miało klucza do tego pomieszczenia. To był bardzo wąski krąg osób. - mówi Cezary Kulesza.
Po dziś nie odnaleziono osób, które były odpowiedzialne za podłożenie podsłuchów w piłkarskiej centrali.
Więcej szczegółów: W gabinecie prezesa PZPN znaleziono podsłuch! Szokujące miejsce, nie zgadniecie gdzie odkryto pluskwę