Najwięcej pochwał po meczu z Łotyszami zbiera Robert Lewandowski. Dołącza się do nich Szpakowski.
- 8 meczów czekał na tego gola, ostatnio tutaj na Stadionie Narodowym strzelił Litwie. Widać klasę u Lewandowskiego, jego spokój, doświadczenie, olbrzymi talent poparty pracą. Świetnie się patrzy na jego odejścia, przejścia zwodem. To podanie „no look pass” do Zielińskiego z pierwszego meczu to był majstersztyk. Gdzie indziej patrzy, gdzie indziej podaje. Klasa światowa! - zachwyca się Szpakowski.
Komentator zauważył jednak dużo mankamentów w grze naszej drużyny.
- Polacy zaczęli spokojnie, jakby z przekonaniem, że ten mecz się sam wygra. Daleko mi i do hurraoptymizmu, i do pesymizmu. Jest sporo pozytywnych rzeczy, ale też dużo elementów do poprawy. Najważniejsze, że Brzęczek ma wybory. Jak kiedyś budował Bednarka, to teraz będzie chciał budować Recę. Widać było po tym piłkarzu, że nie gra w klubie i nie ma doświadczenia meczowego, a potem facet robi asystę przy golu, który otwiera nam mecz i daje zupełnie inny nastrój. Potem dogranie Kuby Błaszczykowskiego do Kamila Glika i kolejny gol. Co dalej? Widać było, że rytmu meczowego brakowało Krychowiakowi. Choć po przerwie momentami to już był taki Krychowiak, jakiego chcielibyśmy oglądać. Walczył, dogrywał. Trochę słabszy był też Klich – zauważa Szpakowski, który zwrócił uwagę na olbrzymie zaangażowanie Polaków.
- Czy myśmy znowu tak dominowali tych rywali? Nie! Wygrywaliśmy ciężką pracą, olbrzymim zaangażowaniem, niesłychaną walką. Dzisiaj podchodzimy sobie do tego tak, że pokonamy tę Łotwę 4:0, 5:0. A prawda jest taka, że teraz nie ma już słabych reprezentacji – zaznacza Szpakowski.