Polsko-bułgarski duet doskonale poczyna sobie w meczach kontrolnych Borussii, w każdym zalicza po kilka trafień i asyst. Czy podobnie będzie w spotkaniach Bundesligi?
- Słyszałem głosy, że teraz tak dobrze nam idzie, bo nie ma Nelsona Valdeza i Lucasa Barriosa, którzy odpoczywają po mundialu - mówi Rangełow. - My jednak pokazaliśmy, że potrafimy grać i zdobywać gole. To Paragwajczycy muszą się teraz martwić o miejsce w składzie.
Bułgarski napastnik zdradza, że po raz pierwszy zauważył Lewandowskiego w marcowym meczu jego reprezentacji z Polską w Warszawie. - Wrzucił nam taką bombę, że trudno było ją przeoczyć - wspomina.
"Lewa", jak na Polaka mówi Rangełow, imponuje nie tylko podczas meczu, ale już na treningach. - To pracoholik tak jak ja. Nie chowa się na boisku, jest ciekawy zajęć. Na pewno trener Klopp to zauważył. Widzieliście jego bramkę, którą zdobył strzałem z przewrotki? Cudo! - chwali Lewandowskiego bułgarski partner.
Rangełow uważa, że Lewandowski musi w Borussii cierpliwie czekać na swoją szansę. A jak nadejdzie, nie może jej przegapić.
- W Niemczech nie zostanie tak szybko gwiazdą drużyny jak w Lechu. Nie jest sztuką trafić do Bundesligi, trzeba jeszcze udowodnić, że to nie był przypadek. Jeśli jednak wyrobi sobie markę tutaj, to kolejnym przystankiem w karierze mogą być takie kluby, jak Manchester Utd czy Real Madryt. Nie żartuję! I jeszcze jedno: jeśli nie jest rozrywkowy, to trafił idealnie, bo Dortmund to nudne miasto - puszcza oko Rangełow.
Wprawdzie Lewandowski nie zna jeszcze języka niemieckiego, ale zdaniem Bułgara nie będzie to problemem ze względu na Łukasza Piszczka i Jakuba Błaszczykowskiego, którzy są w kadrze Borussii.
- Ma dwóch solidnych ochroniarzy z Polski - żartuje Rangełow. - Szczególnie Kuba sprawdza się w roli przewodnika i tłumacza. Odnoszę wrażenie, że nie odstępuje go nawet na krok. Jednak dzięki pomocy Kuby "Lewa" o połowę skróci sobie okres adaptacji w Niemczech. Ale Kuba mógłby choć na moment zostawić go, bo chciałem zaprosić go na kiełbaski. Widzieliście przecież, jaki jest chudy (śmiech).
W ostatnich dwóch sezonach Borussia kończyła rozgrywki odpowiednio na szóstej i piątej pozycji.
- Skoro co rok poprawiamy się o jedno oczko, to w tym sezonie powinniśmy być na czwartym miejscu - zauważa Rangełow.
- Zresztą mieliśmy spotkanie z trenerem i powiedział, że mamy być właśnie w pierwszej czwórce. Wszystko poniżej będzie rozczarowaniem. Jednak priorytetem jest awans do fazy grupowej Ligi Europy - kończy partner Lewandowskiego.