Z planów Ebiego, który zamierzał zostać w klubie i powalczyć o miejsce w składzie, nic nie wyjdzie.
- Działacze Racingu nie mogą darować Ebiemu, że rok temu nie zgodził się iść do Tuluzy, która dawała za niego ponad 4 miliony euro. Są też wkurzeni, że niedawno upadła sprawa jego transferu do Rubina Kazań. Rosjanie oferowali solidne pieniądze, ale Smolarek nie chce na Wschód - relacjonuje wspomniany Santamaria.
- Prezes Racingu jest coraz bardziej zdeterminowany, bo czas ucieka, a innych kupców nie widać. To znaczy, pojawiło się kilka ofert, ale zainteresowani oferują śmieszne pieniądze za Ebiego, a Racing chciałby jednak co najmniej 3 miliony euro. Dlatego sytuacja robi się nerwowa, bo ten piłkarz, powtarzam to z całą stanowczością, nie mieści się w planach ani kierownictwa klubu, ani trenera Juana Carlosa Mandii - kończy dziennikarz świetnie zorientowany w sprawach Racingu.