Trener Brzęczek dobrze zna największe walory Furmana, z którym pracował w Wiśle Płock. - Wiem, jak to niektórzy odbierają - tłumaczy. - Że trener Brzęczek mając do wyboru mnie czy kogoś innego, wybierze swojego. To się fajnie sprzedaje i czyta. To selekcjoner może powiedzieć dlaczego jest Furman, a nie inny zawodnik. Czy trudniej z Płocka dostać się do reprezentacji? Mój przykład pokazuje, że jeśli ktoś dobrze gra, to przynależność klubowa jest na drugim miejscu. Żeby się przekonać o tym, czy jestem gotowy, to trzeba wyjść na boisko i jakieś minuty rozegrać. Przy stoliku łatwo mówić. Najwyraźniej wcześniej nie zasługiwałem na powołanie, aby być w tej reprezentacji. Teraz jest powiedzmy "mój dobry czas". Jak już wejdę na boisko, to będę chciał się sprzedać jak najlepiej - zapowiada.
Kapitan Wisły Płock dostrzega, że zmieniło się postrzeganie jego osoby, że jest pozytywnie odbierany. - Można powiedzieć, że to największy boom na moją osobą, od kiedy jestem w Wiśle - zauważa pomocnik kadry. - Jak to wszystko czytam, to bardzo mało spotykam się z sytuacją, że Furman jest be. A wcześniej po zawieruchach z moją osobą, byłem tym najgorszym. Biorąc całokształt to teraz jest dobry czas. Czy najlepszy? Za wcześnie na to pytanie. Wyciszyłem się zewnętrznie i ta zmiana wyszła mi na dobre.
Furman nie uważa, że z obecnych zawodników drużyny narodowej ma najwięcej do udowodnienia. - Myślę, że każdy kto przyjeżdża chce się pokazać z najlepszej strony, czy jest to Furman, Lewandowski czy Szczęsny. Nie czuję żadnego ciężaru - twierdzi gracz "Biało-czerwonych".
Polecany artykuł: