Maj 2001. Czarna data w historii Kolumbii. W czterech miastach-organizatorach turnieju wybuchły bomby. Niemal w tym samym czasie. Bogota, Cali, Medellin, Pereira zapłonęły. Barranquilla - piąta lokacja - kilkukrotnie została zaalarmowana. Tylko Manizales i Armenia pozostały spokojne. Kraj ogarnęła zbiorowa histeria. I strach. Na ulicach zginęło dwanaście osób, a kolejnych kilkuset odniosło rany. Na dodatek porwany został szef komitetu organizacyjnego imprezy.
Copa America bez największych gwiazd
Kontynentalna federacja piłkarska (CONMEBOL) początkowo nie miała wątpliwości. Niemal jednomyślnie przełożyła turniej o dwanaście miesięcy. Do czasu uspokojenia sytuacji. Tyle że Copa America nałożyłaby się wówczas z mistrzostwami świata w Korei i Japonii. Decyzja została więc zmieniona.
Najpierw zrezygnowała Kanada. Zaproszona przez federację CONMEBOL, zastąpiona została przed turniejem przez Kostarykę. W międzyczasie zaprotestowały też europejskie kluby. Bayern Monachium zabronił udziału w imprezie swoim największym brazylijskim gwiazdom. Giovane Elber i Claudio Pizarro pojechali na wakacje. Podobnie postąpił również doświadczony Mauro Silva. Kapitan reprezentacji "Canarinhos" uznał, że organizacja wydarzenia w Kolumbii jest niebezpieczna i ostatecznie zakończył karierę reprezentacyjną.
Francja - Niemcy: Wybuch bomby niedaleko stadionu Stade de France! [WIDEO]
Prawdziwą bombę wywołała jednak Argentyna. Prezydent argentyńskiej federacji (AFA) Julio Grondona zakomunikował o swojej decyzji tuż przed otwarciem imprezy. - Podjęliśmy ją jednomyślnie. Argentyna nie wystąpi na Copa America 2001 - stwierdził. Dodał również, że brak gwarancji bezpieczeństwa był tylko jednym z powodów wycofania zespołu. Dodał również, że nie selekcjoner Marcelo Bielsa nie miał już możliwości skompletowania zespołu. Część gwiazd pojechała na wakacje, inni zrezygnowali z przyjazdu do Kolumbii, a jeszcze innym podobnego kroku zabroniły kluby.
Argentyna przestraszyła się terrorystów
Na turniej przyjechało więc zaledwie jedenaście zespołów. Spora część w rezerwowych zestawieniach. Wśród Brazylijczyków aż trzynastu zawodników - w 22-osobowej kadrze - grało w lidze brazylijskiej. I choć ostatecznie impreza przebiegła spokojnie, niesmak pozostał. Złoty medal zdobyli Kolumbijczycy, którzy akurat w tamtym czasie na nadmiar gwiazd nie narzekali. Dośc powiedzieć, że złoty medal na Copa America osłodził im brak awansu na mistrzostwa świata w Korei i Japonii.
Teraz scenariusz wydaje się powtarzać. Francja płonie, Stary Kontynent pozostaje w szoku, a za kilka miesięcy największe gwiazdy światowego futbolu - warte dziesiątki milionów euro - zmuszone zostaną, by przylecieć nad Sekwanę. I zaryzykować.
Powtórzy się tragiczny scenariusz dla organizatorów?