Podobnie jak ze Słowacją, mecz ze Szwecją rozpoczęliśmy rewelacyjnie. Huraganowe ataki przyniosły efekt już w szóstej minucie meczu. Dawid Kowacki, który w pierwszym spotkaniu pauzował za kartki, tym razem mógł się zaprezentować publiczności w Lublinie. Znakomicie popędził skrzydłem, po czym odnalazł w polu karnym Łukasza Monetę. Ten strzałem z bliska dał nam prowadzenie!
Szkoda tylko, że po kilku udanych akcjach Polacy wyłączyli się z gry. Zupełnie nie wiedzieć czemu nagle pozwolili Szwecji na coraz groźniejsze akcje, co zemściło się w końcówce pierwszej połowy. Rywale dwukrotnie trafili do naszej siatki i z łatwością wyszli na prowadzenie.
Trudno powiedzieć, żeby po przerwie Polacy rzucili się do odrabiania strat. Tak naprawdę to przyjęli warunki gry Szwedów, którym zależało na wybijaniu i obronie wyniku. Tyle że oni prowadzili, a my potrzebowaliśmy punktów, jak powietrza. Ostatni zryw w końcówce spotkania pozwolił nam szczęśliwie zremisować. Po 90. minucie bramkarza Szwedów z jedenastu metrów pokonał Dawid Kownacki.
Polska wciąż zachowuje minimalne szanse na wyjście z grupy. Kluczowe będzie spotkanie z Anglikami, które musimy wygrać różnicą przynajmniej dwóch bramek i jednocześnie liczyć na remis w meczu Szwedów ze Słowakami.
Polska - Szwecja 2:2 (1:2)
Bramki: Łukasz Moneta 6, Dawid Kownacki 90 (k) - Carlos Strandberg 36, Une Larsson 41
Żółte kartki: Dawid Kownacki, Jarosław Niezgoda, Jan Bednarek, Karol Linetty - Kristoffer Olsson, Carlos Strandberg, Paweł Cibicki
Polska: Wrąbel – Kędziora, Bednarek, Jach, Jaroszyński – Linetty, Dawidowicz (89. Piątek) – Frankowski, Kownacki, Moneta (75. Lipski) – Stępiński (59. Niezgoda)
Szwecja: Cajtoft – Wahlqvist, J. Une Larsson, Dagerstal, Lundqvist – Tibbling (62. Tanković), Hallberg, Fransson (87. Mrabti) – K. Olsson – Cibicki, C. Strandberg (70. Engvall)