- Jeszcze nigdy żaden piłkarz Arsenalu, w celu uniknięcia dziennikarzy, nie przemieścił się z szatni do autobusu tak szybko, jak Fabiański - napisał James Olley, felietonista "The London Evening Standard". - Wcześniej Polak jako jeden z dwóch piłkarzy został wyznaczony do kontroli antydopingowej, ale patrząc na to, co robił w trakcie meczu, UEFA mogła to sobie darować. O żadnym dopingu nie mogło być tam mowy - wyzłośliwiał się Anglik, a w podobnym tonie pisały inne angielskie media.
Patrz też: Liga Mistrzów: Fabiański zawalił
Fabiański, który najpierw sam wrzucił sobie piłkę do siatki po dośrodkowaniu Vareli, a potem sprokurował rzut wolny pośredni i zagapił się przy jego wykonaniu, powinien jak najszybciej poszukać nowego klubu. Manuel Almunia jest dla Arsene'a Wengera niepodważalnym numerem jeden, a dalsze siedzenie na ławce i okazyjne występy to coś, co może zachwiać całą karierą Polaka.
- Zgadzam się - mówi Andrzej Dawidziuk, trener bramkarzy i odkrywca talentu Fabiańskiego. - O ile wcześniej uważałem, że powinien zostać w Arsenalu, żeby dobrze poznać filozofię gry tej drużyny, kolegów, cały klub, o tyle teraz uważam, iż najwyższy czas coś z tym zrobić. Albo zostanie numerem jeden na przyszły sezon, albo latem powinien iść na wypożyczenie.
- Mecz z Porto to najczarniejszy wieczór w karierze Łukasza - dodaje Dawidziuk. - Przy pierwszym golu powinien był zmienić pozycję po tym, jak obrońca Arsenalu został ograny, ale tego nie zrobił. Przy drugim nie powinien był oddawać piłki przed rzutem wolnym. Już lepiej byłoby zaryzykować, trzymać ją i dostać żółtą kartkę. W tym przypadku "Fabian" powinien być bardziej takim boiskowym rozrabiaką - przyznaje Dawidziuk, dodając jednocześnie, że błąd popełnił też sędzia. - Skoro Łukasz oddał piłkę, to arbiter powinien był dać piłkarzom Arsenalu czas na przygotowanie się do obrony, a pozwolił Portugalczykom strzelić do pustej bramki. Tak się nie robi.
Złota Setka 2009: Sprawdź, ile zarabia Łukasz Fabiański
Mimo koszmarnych błędów "Fabiana", Dawidziuk jest przekonany, że jego podopieczny wyjdzie z opresji. - Rozmawiałem z nim po meczu, on wie, że nie ma sensu zbyt długo tego rozpamiętywać. Łukasz jest odporny psychicznie, poradzi sobie. Przez kontuzję kolana stracił osiem miesięcy, wypadł z rytmu treningowego. Nawet przy udanych interwencjach to nie był ten "Fabian" sprzed urazu. Ale spokojnie, on jeszcze będzie wielki!