- Szczerze mówiąc... nie słyszałem tych słów trenera Smudy. Jeśli rzeczywiście tak będzie, to cieszę się. Ale też pamiętam, że do EURO pozostało dużo czasu i wszystko może się zmienić - podkreśla Fabiański.
Dziś przed Fabiańskim arcytrudny egzamin - zatrzymać "Słonie" (tak nazywa się piłkarzy Wybrzeża Kości Słoniowej).
Co prawda w drużynie z Afryki zabraknie jej największej gwiazdy Didiera Drogby (poczuł się źle po meczu z Sunderlandem), ale ...
- Nie tylko jego należy się obawiać. Wybrzeże Kości Słoniowej gra piłkę europejską, większość zawodników występuje w silnych europejskich klubach - zaznacza "Fabian".
Przeczytaj koniecznie: Obraniak się przeziębił
Polski bramkarz liczy, że reprezentacja wreszcie odniesie zwycięstwo (ostatni raz wygrała w... marcu, z Bułgarią 2:0) i poprawi się atmosfera wokół kadry zepsuta przez afery alkoholowe.
- Wizerunek reprezentacji nie jest taki, jakiego byśmy sobie życzyli. Zwycięstwo z WKS może ocieplić klimat wokół kadry.
Fabiański przyjechał na ten mecz w najlepszym momencie kariery. Po raz pierwszy w Arsenalu gra regularnie w pierwszej jedenastce i zbiera pochwały od trenera Arsena Wengera.
- Dzięki tej regularnej grze czuję się pewniej. Ale wcale nie jest tak, że Wenger mnie specjalnie wspierał, kiedy nie grałem. Nie poklepywał mnie po ramieniu, zapewniając, że będzie dobrze. Ja sam miałem świadomość, że muszę jak najlepiej wykorzystać szansę, którą dostaję - mówi.