Arkadiusz Bąk

i

Autor: Wojciech Klepka/Cyfrasport

Nowe życie

Grał na mundialu w Korei, a teraz pracuje za granicą. Nikt nie zgadnie czym się zajmuje

2023-11-08 16:22

Był w drużynie, która po 16 latach wróciła do rywalizacji na piłkarskim mundialu. Był mistrzem Polski i zdobywcą Pucharu oraz Superpucharu Polski. Arkadiusz Bąk jest dobrze znany wielu kibicom futbolu w Polsce, a tymczasem były ofensywny pomocnik od dłuższego czasu przebywa poza krajem. - Przyjedź, spróbuj. Jeżeli ci się nie spodoba, wrócisz - mówi w rozmowie z serwisem "WP Sportowe Fakty".

W reprezentacji zagrał 13 spotkań. Wystąpił w meczu z Portugalią podczas mistrzostw świata w Korei w 2002 roku. Od kilkunastu lat nie jest już czynnym piłkarzem (W 2008 roku zakończył karierę jako piłkarz Floty Świnoujście), od 2015 roku mieszka w Norwegii. Na przeprowadzkę namówił go Paweł Kaczorowski, kolega z boiska. - Potrzebowali trenera na kilka dni. Miałem się trochę pobawić piłką z tamtejszymi dzieciakami. W Norwegii wszyscy jeżdżą na nartach, dzieci zaczynają już nawet w wieku 3 lat. Ale latem i jesienią jest trochę martwy okres, który trzeba wypełnić jakimś sportem, stąd praktykowanie zajęć na powietrzu. Głównie po to, by młodzież nie złapała przez te miesiące brzuszka - mówi w rozmowie z serwisem "WP Sportowe Fakty".

ZOBACZ: Krzysztof Piątek przebudził się w Turcji na dobre? „Zawsze był głodny i pazerny na gole” [ROZMOWA SE]

Bąk z początku w Norwegii był sam. Bez żony i dzieci. Rodzina dołączyła dopiero po jakimś czasie. - Podczas pierwszej wizyty w Norwegii poznałem osobę pracującą na stoku. Poprosiłem, żeby się do mnie odezwał, jeżeli na miejscu znajdzie się dla mnie stała praca. Po jakimś czasie kolega wysłał maila i znowu przyjechałem. Nie zakładałem, że zostanę na dłużej. Wylądowałem w Geilo - małej miejscowości w górach, w której żyje trochę ponad dwa tysiące ludzi. To mniej więcej dwieście kilometrów od stolicy - Oslo. Na początku ruszyłem bez rodziny. Żona Kamila z córką Oliwią i synem Arkiem dojechali latem - opowiada były kadrowicz.

W Norwegii najwięcej pracy ma zimą. Jest odpowiedzialny za kontrolę bezpieczeństwa na stoku. - Podczas zmiany jeżdżę po obiekcie skuterem śnieżnym i patroluję, czy wszystko dobrze działa i nikomu nic się nie stało. Pomagam tym, którzy nie potrafią jeździć na nartach. Jeżeli na przykład dojdzie do wypadku, ktoś złamie nogę lub mocno się poturbuje, jestem pierwszą osobą, która przekazuje informacje dalej, przez radio, do ekipy interwencyjnej. Podaję dokładną lokalizację i szczegóły zdarzenia. W zależności od potrzeby wzywany jest normalny patrol na nartach lub skuterach, natomiast w tych poważniejszych sytuacjach przylatuje helikopter - wytłumaczył Bąk, dodając w rozmowie z serwisem, że do Polski nie zamierza wracać.

ZOBACZ: Mecz ostatniej szansy dla Rakowa. Medaliki sprawią sensację?

Sławomir Peszko broni Roberta Lewandowskiego! "Nie chodzi o naszą przyjaźń"
Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze