Czy na dwa tygodnie przed barażem z Estonią wierzy, że Polacy uratują twarz i zagrają na niemieckich boiskach?
- Trudno być optymistą, skoro przegraliśmy eliminacje w najsłabszej grupie - mówi „Super Expressowi” Kasperczak.
„Super Express”: Polscy piłkarze ostatnio dobrze grają w swoich klubach i strzelają bramki – Robert Lewandowski, Krzysztof Piątek, Sebastian Szymański. Na boisko powrócił Jakub Moder. Jest pan większym optymistą niż dwa-trzy miesiące temu?
Henryk Kasperczak: - Lewandowski strzela od niedawna i oby utrzymał tę dyspozycję do baraży. Wymienił pan piłkarzy grających w Europie, ale trzeba się zastanowić co zrobić z Kamilem Grosickim. Przecież on nie zapomniał grać w piłkę. Michał Probierz daje mu grać jakieś 20 minut w końcówce meczu. Ja bym na takiego chłopaka postawił od początku. Oglądam ligę i widzę, że w Pogoni gra co tydzień po 90 minut, więc nie ma co się obawiać, że nie wytrzyma. Ma duże doświadczenie, bo dużo przeżył w reprezentacji i należy do grona piłkarzy, którzy dawali nam satysfakcję.
- Więcej doświadczenia jest potrzebne reprezentacji?
- Zdecydowanie tak. Przecież średnia średnia wieku obecnej drużyny to pewnie jakieś 24 lata. Z tego samego względu postawiłbym w kadrze na Przemysława Frankowskiego, którego oglądam na bieżąco w lidze francuskiej. Frankowski jest silnym punktem Lens i myślę, że w reprezentacji można na niego liczyć. Ma charakter wojownika, który robi wszystko, żeby pomóc drużynie i chce zawsze wygrywać.
- Uda nam się w barażach wywalczyć awans na Euro?
- Wie pan, jak obserwuję to co się dzieje i śledzę media, to zastanawiamy się i modlimy, żeby komuś z piłkarzy nic się nie stało. Mamy jedenastu zawodników do grania, a jak komu coś dolega, to robi się problem. Nie na tym rzecz polega, bo powinniśmy mieć więcej piłkarzy z jakością. Ciężko porównywać Polskę z Francji, ale przecież kiedyś w moich czasach, a nawet później graliśmy z nią jak równy z równym. Oni mają teraz z 50 piłkarzy, z których każdy może grać w reprezentacji i to jest siła piłki. Dlatego trudno być optymistą, skoro przegraliśmy eliminacje w najsłabszej grupie. Jakbym miał powiedzieć wprost, to nasi piłkarze w drugiej połowie meczu w Mołdawii posr… się do majtek. Wystraszyli się Mołdawii, przecież to niedopuszczalne, jeśli drużyna ma jakieś ambicje. Z piłkarzami którymi mamy wstyd przegrywać z Mołdawią.
Michał Karbownik o grze w reprezentacji Polski. Wie co musi zrobić, żeby do niej wrócić [ROZMOWA SE]
- To dlaczego przegrywamy?
- Tak naprawdę, to w pełni w europejskich mocnych klubach sprawdzają się Lewandowski i Zieliński, choć ten ostatni ma teraz problem z innych powodów. Dodałbym jeszcze Szczęsnego, ale z bramkarzami od dawna nie mamy problemów. Jednak drużynę tworzy 11 zawodników, którzy w klubach powinni odgrywać bardzo ważną rolę. W moich czasach polscy piłkarze nie grali za granicą, ale wszyscy reprezentanci odgrywali kluczową rolę w mocnych polskich drużynach: Górniku, Legii a później Stali Mielec. Teraz mamy dwóch-trzech wymienionych przeze mnie, którzy są wiodącymi w klubach, a pozostali muszą się dopasować do swojego zespołu. W lepszym otoczeniu potrafią się pokazać i dają sobie radę, bo są ambitni. Próbujemy naturalizować piłkarzy zza granicy, jak Matty Cash, ale czy on jest wybitny? Moim zdaniem jest jak wielu innych.
- Michał Probierz próbuje namówić do gry Santiago Hezze, urodzonego w Argentynie. To dobry pomysł?
- Za mało wiem o nim, żeby dokładnie ocenić. Jednak trochę mnie śmieszy, że sięgamy po defensywnego pomocnika, skoro kiedyś mieliśmy najlepszych piłkarzy w Europie na tej pozycji, ale mniejsza z tym. Można byłoby mówić o jego ściślejszych relacjach z naszym krajem, gdyby jeszcze rodzice byli Polakami, ale babcia… Nie wierzę, żeby on coś wniósł do reprezentacji i że to wypali.
- Dlaczego Francja tak bardzo nam odjechała?
- Powodów jest kilka. Francuzi stworzyli takie struktury szkolenia, że przyniosło to znakomite efekty. Podstawą jest szkolenie w klubach. Ale, żeby ulżyć klubom powstały też akademie w całym kraju, które biorą pod opiekę 12-13 latków, często z wiosek i małych miasteczek. To był świetny pomysł, bo te dzieciaki nie muszą wyjeżdżać gdzieś daleko od domu i rodziców. Tak przygotowana młodzież trafia do klubów. A co zrobiono u nas? Stworzono twór w ekstraklasie i I lidze, który się nazywa fabryka zawodników zagranicznych. Dlatego w klubach mamy średniaków, a młodych szybko sprzedajemy, bo kluby nie mają środków finansowych. Co to jest za polityka?! Idziemy w złym kierunku i nie ma ludzi, którzy by tym wszystkim umiejętnie pokierowali.
- Czemu się tak stało?
- Powiem panu jeden przykład. Gdy wróciliśmy z mistrzostw świata w 1974 roku, gdzie zajęliśmy 3 miejsce, to pamiętam jak dziś, gdy byliśmy na spotkaniu w Jabłonnej z władzami, m.in. z Edwardem Gierkiem i Piotrem Jaroszewiczem. Miałem wówczas wystąpienie w imieniu całej drużyny. Powiedziałem: "Wykorzystajcie nasz sukces i stwórzcie odpowiedni system i infrastrukturę". Ale do jednego ucha weszło, a drugim wyszło. Coś tam zrobiono w tym zakresie, ale nie na takim jak poziomie jak w Niemczech, Francji, Anglii czy nawet dużo mniejszej od nas Portugalii.