Super Express: Jak pan oceni to, co się stało w meczu Polski z Belgią?
Jan de Zeeuw: - Takiego wyniku chyba nikt się nie spodziewał, ale różnica w poziomie piłkarskim nie jest dla mnie czymś nowym. Nawet wygrany mecz z „Walią B” był słaby w wykonaniu polskiej reprezentacji, bo nie miała sposobu na wysoki pressing rywala. W obu meczach brakowało kreatywności i spokojnego budowania ataku pozycyjnego.
- Czyli porażka 1:6 jest odzwierciedleniem różnicy aktualnego poziomu pomiędzy polską i belgijską reprezentacją?
- Nie tylko aktualnie, ale od kilku dobrych lat. W dużej mierze gole strzelane przez Roberta Lewandowskiego przykrywały słabości i braki waszej reprezentacji. On jest fantastyczny, bo nawet jak gra słabiej, to potrafi strzelić gola, jak żaden inny napastnik na świecie, jak w minioną środę. Wiele było takich sytuacji, choćby w meczu eliminacyjnym do Euro 2016 ze Szkocją, gdy strzelił gola 90. min w nieprawdopodobnej sytuacji, który odmienił końcowy wynik meczu. Jest bardzo duża różnica poziomu pomiędzy ekstraklasą a silnym ligami w Europie, zarówno pod względem taktyki, fizyczności i pressingu, co też ma wpływ na reprezentację. Ale gdy pracowałem z Beenhakkerem, to Leo potrafił wziąć piłkarza ekstraklasy i odpowiednio go przygotować. Pamiętam jak powtarzał Grześkowi Bronowickiemu, który miał pilnować Cristiano Ronaldo: - "Kto to jest Ronaldo? Jesteś taki samym człowiekiem jak on, bo masz matkę i ojca, a ty jeszcze dzisiaj masz 40 tys. ludzi za sobą" . A po tamtym meczu Bronowicki podbiegł do mnie i krzyczał: "Panie Janie, który to jest ten Ronaldo, bo ja go tutaj nie wiedziałem" (śmiech).
Obrzydliwe ataki na Czesława Michniewicza. Belgowie nie mieli litości, nazwali go „trenerem mafii”.
-Czyli ma pan zastrzeżenia do pracy trenera Michniewicza?
- Nie krytykuję selekcjonera, bo trener musi mieć czas na budowę drużyny, a Michniewicz go nie ma i musi eksperymentować, bo nie zna wszystkich piłkarzy. Za tę sytuację winiłbym PZPN i poprzedniego prezesa, bo powołał na selekcjonera Paulo Sousę, który słabo znał polską piłkę, nie interesował się piłkarzami z ekstraklasy a na koniec zostawił to wszystko i wyjechał. Jego poprzednik Jerzy Brzęczek jest dobrym trenerem na polskie warunki, ale nie na poziom międzynarodowy.
- Jakie mamy szanse z Holandią?
- Po tym co widziałem w meczach z Walią i Belgią, to nie mamy praktycznie żadnych. To nie jest łatwa sytuacja, bo po takim meczu jak z Belgią wraca się późno do hotelu, rodzą się pytania, są dyskusje, nawet może być tak, że nie śpi się dobrze. Z drugiej strony w piłce szanse są zawsze. Mam jednak nadzieję, że Michniewicz ma dobry kontakt z sercem drużyny, czyli najważniejszymi piłkarzami i to może mu pomóc. Powinni ze sobą dużo rozmawiać. Chociaż jak patrzę na sztab kadry, to może mi brakuje mi ludzi z doświadczeniem. Przy Leo był Adam Nawałka, Janek Urban, Bobo Kaczmarek czy Darek Dziekanowski i ich dyskusje dużo dawały wszystkim. Myślę, że i Nawałka wiele się wówczas nauczył od Leo i wykorzystał to w pracy z kadrą. Proszę zwrócić uwagę kogo za asystentów ma Louis van Gaal - Danny’ego Blinda i Edgara Davidsa. Jeśli tacy ludzie coś mówią, to każdy młody piłkarz ich słucha.
- Michniewicz poradzi sobie z tą trudna sytuacją. Pytam, bo znacie się chyba też prywatnie?
- Mamy domy niedaleko od siebie na Kaszubach, ale nie znamy się zbyt dobrze. Pamiętam, że gdy zdobył mistrzostwo Polski z Zagłębiem Lubin (2006/07 -red.), to przyjechał na kilka dni i przyglądał się treningom kadry, chyba przed naszym meczem z Portugalią. Później spotykaliśmy się na kursie organizowanym przez Pomorski ZPN z udziałem trenerów Ajaxu. Pamiętam, że Michniewicz brał bardzo sensownie udział w dyskusjach, które wówczas były.
- Robert Lewandowski wyjechał na dwa dni ze zgrupowania, żeby obejrzeć finały turnieju tenisowego w Paryżu. U Beenhakkera byłoby to możliwe?
- Trener reprezentacji ma mało czasu na pracę na zgrupowaniach. Nie chodzi tylko o tą na boisku, bo piłkarze są po ciężkim sezonie, ale trzeba usiąść, rozmawiać, żeby budować drużynę. Kadra w takich momentach musi być najważniejsza. Van Gaal powołał na zgrupowanie Vincenta Janssena, który się tego nie spodziewał i organizował wcześniej swój ślub. Ale dwa dni po nim dołączył do kadry i może dostanie szansę w ostatnim meczu tej serii, z Walią. Dlatego jestem pewny, że u Beenhakkera taka sytuacja jak z Lewandowskim byłaby niemożliwa.