Daje temu wyraz mnie tylko na boisku. Na ostatni meczu ubiegłego sezonu do Wrocławia, w którym nie mógł grać z powodu kartek, pojechał pociągiem z kibicami Górnika. - Kibice zapytali mnie, czy pojechałbym z nimi do Wrocławia. Pomyślałem, że to bardzo fajny pomysł. W sumie to też myślałem, żeby na taki wyjazd się z fanami wybrać, bo wszędzie gdzie grałem, miałem dobre relacje z kibicami. Dla mnie kibic to serce klubu. Na takim wyjeździe byłem po raz pierwszy i jestem bardzo zadowolony - tłumaczy Podolski skąd pomysł podróży pociągiem w rozmowie ze Sportowym Faktami. - Co, miałem limuzyną jechać?! Bez sensu! Skoro był pociąg Zabrze – Wrocław, to wsiadłem i pojechałem. Była zabawa, pogadaliśmy, a na stadionie dobry doping z naszej strony. Powiem tak: nigdy nie zapomnę tego wyjazdu! - dodaje Podolski, który przyznaje, że podczas wyjazdu zobaczył dużo więcej niż to, co widzi na meczu jako piłkarz.
Obrzydliwe ataki na Czesława Michniewicza. Belgowie nie mieli litości, nazwali go „trenerem mafii”.
- Jeszcze mocniej przekonałem się, że mecz dla kibica, to w pewnym sensie sposób na życie. Ktoś idzie w weekend na imprezę, ktoś do fajnej restauracji, a fan jedzie na mecz. Ja zawsze będę za kibicem. Oczywiście, nie popieram bójek, przemocy, ale tu nic takiego nie było. Pełna kultura. I jeszcze jedno. Nas, kibiców Górnika, było we Wrocławiu grubo ponad tysiąc. A przecież to był mecz o nic. To też pokazuje przywiązanie fanów do tego klubu - zakończył Podolski, który w ubiegłym sezonie zagrał w 27. meczach ligowych. Strzelił w nich 9 goli i miał 4 asysty.