Jan Tomaszewski

i

Autor: Marek Zieliński/Super Express Jan Tomaszewski

Jan Tomaszewski specjalnie dla "SE": Selekcjoner z zagranicy miałby to w d***e

2019-12-09 15:09

Podczas jubileuszowej gali PZPN-u ogłoszono drużynę 100-lecia reprezentacji Polski. Jedną z największych kontrowersji było wybór najlepszego bramkarza. Kapituła i internauci zadecydowali, że został nim Józef Młynarczyk (66 l.). W rozmowie z "Super Expressem" decyzję tę skomentował Jan Tomaszewski (71 l.), który wypowiedział się także o losach kadry i selekcjonerze reprezentacji Polski. Jego zdaniem

"Super Express": -Które momenty kadry w całym stuleciu były Pana zdaniem najważniejsze?
Jan Tomaszewski: -
Najcenniejsze to było w 1972 roku, gdy Kazimierz Górski zdobył złoto olimpijskie. Udowodnił i pokazał, że Polacy nie gęsi i swój futbol mają. Później przełomowe były eliminacje do mistrzostw świata i tu jest jego geniusz. Wcześniej zdobyło się złoto olimpijskie, no i okrzyknięto ich złotą drużyną tysiąclecia. Ale to się skończyło i zaczęły się eliminacje mistrzostw świata. Pan Kazimierz po wylosowaniu Anglii i Walii praktycznie musiał szukać nowych zawodników. Gramy z Wyspiarzami i trzeba było zrobić rosłą drużynę, by im się przeciwstawić fizycznie. Zrobił to i ten mecz na Wembley z Anglikami potwierdził to, że z tego brzydkiego kaczątka powstał piękny łabędź. Na mistrzostwach świata skończyły się żarty, zaczęły się schody. Pan Górski pokazał, że można grać jak równy z równym z najlepszymi na świecie. Wygraliśmy sześć spotkań i zaczęliśmy być traktowani jako ci, którzy potrafią grać w piłkę i których trzeba szanować. To były te przełomowe momenty. Piechniczek pojechał do Hiszpanii na rozpędzie tego sukcesu. Podkreślam, wszystko zrobił pan Kazimierz, a Piechniczek potem spijał tę śmietankę. 

- W dzisiejszych czasach albo za 10-15 lat jesteśmy w stanie nawiązać do tych sukcesów?
- Uważam, że Adam Nawałka w Rosji miał lepszy potencjał niż miał pan Kazimierz. Proszę to przeanalizować, kto gdzie grał. Bayern Monachium, Borussia Dortmund, Monaco, Sevilla. Tylko oni mieli jednego pecha. Nie było pana Kazimierza. Był Adam Nawałka, który fenomenalnie poprowadził eliminacje do mistrzostw Europy, same mistrzostwa Europy, czy kwalifikacje do mundialu. I nagle w Rosji zaczął grać innym systemem. To był sabotaż... Graliśmy 4-4-1-1 i nagle się stało, że zaczęliśmy grać 3-5-2, 4-3-3. Oni mieli największy potencjał w historii polskiej piłki! Pamięta Pan słowa zawodników "nie wiedzieliśmy jak grać"? Adam Nawałka zmarnował pokolenie - taka jest prawda. I teraz Brzęczek przez dwa lata nic nie zrobił w tej reprezentacji, bo szukał nie wiadomo czego. Jakieś dwie, trzy dziewiątki. Dał się podpuszczać "pseudodziennikarzom". Moim zdaniem, dziennikarz telewizyjny, piłkarski w Polsce jest tylko jeden. To jest Tomek Jasina, bo grał w ekstraklasie, podchodził pod reprezentację Polski. Do tego doszło, że paru dziennikarzy, którzy komentują boks, MMA, F1, wszystko komentują i piłkę nożną, to oni są ekspertami od futbolu. Oni mają być ekspertami od zadawania pytań, nie wyciągania wniosków, a jest tak, że wymusili na Brzęczku, że przez dwa lata on błądził. Tylko ze Słowenią zagrał prawidłowo. Polscy trenerzy ulegają dziennikarzom, którzy uzurpują sobie prawo do decydowania o grze w reprezentacji. Ma rodzinę, ma znajomych - oni czytają, mówią: tak cię opisali. Trener zagraniczny ma to gdzieś i pracuje profesjonalnie. Przykład? Siatkówka. Zaczęli nas trenować obcokrajowych i jesteśmy co chwilę mistrzami. Ostatnio słyszałem, że prezes Zbigniew Boniek się wkurzył i powiedział jakiemuś dziennikarzowi, że żaden drugoligowy, farbowany lis nie będzie grał w kadrze. Kto to jest?

- 26-letni Sonny Kittel z HSV z 2. Bundesligi. Grał w niemieckiej młodzieżówce.
- W drugiej lidze? 26 lat? No to brawo... Jak można mieć czelność coś takiego zaproponować?! To jest tak samo jak w meczu z Izraelem wygrywamy i na boisko wchodzi jakiś Furman. Przepraszam, no nie oglądam Ekstraklasy, ale ja nie wiedziałem kto to jest! Potem się dowiedziałem, że to jest 28-letni, który osiem czy dziesięć lat temu nie sprawdził się w kadrze. Komu to jest potrzebne? Gdyby był trener zagraniczny, to by tego nie zrobił. Jest takie powiedzenie: Brzęczek z klubu wyszedł, klub z niego niekoniecznie. Nie szukajmy kwadratowych jaj! Awansowaliśmy na mistrzostwa Europy, ale dopiero teraz się okaże, czy mamy drużynę.

- Myśli Pan, że mamy?
- Nie mamy! Mamy zawodników - ich mamy. Najlepszą dziewiątkę świata, jednego z najlepszych bramkarzy świata, Glika, Krychowiaka, młodego Szymańskiego, Bednarka, Bereszyńskiego. Tylko, że nie mamy składu, bo nie wiemy, jakim systemem gramy. To jest jedna, wielka chałtura. Przy tym wszystkim musi być trener zagraniczny, który te wszystkie naciski i uwagi dyletantów będzie miał w d****!

- Mówi pan o najlepszym napastniku świata. Jak odbierać 8. miejsce Lewandowskiego w plebiscycie Złotej Piłki?
-
Dla mnie był to skandal! Gdyby były mistrzostwa świata, czy mistrzostwa Europy w tym roku... Wtedy wiadomo, że medaliści zdobywają Złotą Piłkę i to jest normalne. Teraz były eliminacje. Wiadomo, że całą naszą reprezentację prowadzi Robert Lewandowski. Jest kapitanem i przywódcą. Gdy szło słabiej, to on wziął to na siebie. Kto strzelił bramki z Łotwą, kto wyłożył piłki w meczu z Macedonią Północną? Robert nas wprowadził do mistrzostw Europy. Jest jeszcze Messi, który w Barcelonie gra nieprawdopodobnie, zgadzam się. Ktoś z Liverpoolu, który wygrał Ligę Mistrzów. Ale na jakiej podstawie był Ronaldo?

- Bo jest znany i popularny.
- Ale to wybieramy popularnego czy najlepszego? Robert nigdy nie wygra Złotej Piłki, bo jak głosują 192 kraje, to na wyspach Hula Gula nikt nie wie, kto to Lewandowski. Wszyscy za to jedzą czipsy. A na czipsach, kto jest? Ronaldo i Messi. Tu trzeba zrobić jedną rzecz - kapitułę, gdzie eksperci będą wybierali 60-70%, a 192 dziennikarzy pozostałe 30%. Wyspy Hula Gula mają taki sam głos co Polska, Hiszpania, Anglia czy Niemcy. Za czym oni głosują? Za czipsami... Dla mnie powinien być w trójce! Bycie na ósmym miejscu to wielka nobilitacja, uważam, że powinien być wyżej, ale i tak mu gratuluję.

- Kilka dni temu odbyła się gala z okazji 100-lecia PZPN-u. Jak ocenia Pan wybór jedenastki?
- Nie chcę być sędzią we własnej sprawie i przyjmuję wyniki z pełną pokorą. Zabolała mnie tylko jedna rzecz, o której powiedział Andrzej Person, że podobno były kłótnie nieprawdopodobne. Tego nie powinno być. To jest święto PZPN-u, najlepszą setkę wybrał PZPN, jest hasło "Łączy nas Piłka", a tam były kłótnie. Ci ludzie nie dorośli do tego. Jeśli oni się kłócili, to znaczy, że nie rozumieją hasła "Łączy nas Piłka".

- Każdemu sportowcowi zależy jednak na jak najlepszym rezultacie, także w plebiscytach.
- Wiedziałem kilka dni wcześniej o wyniku. Były sugestie od "usłużnych", żebym tam nie jechał. Zapytałem: czy wyście powariowali? Pojechałem na stulecie, żeby przede wszystkim zobaczyć się z moimi kolegami, oddać hołd Zbyszkowi Bońkowi. Dla mnie on jest prezesem stulecia. Nikt nie zrobił dla polskiej piłki więcej niż on przez ostatnie siedem lat. Po trzecie - jak nie być na uroczystości, która jest nobilitowana przez wspaniałego prezydenta Polski, szefów FIFA i UEFA. Gdybym ja to zbojkotował, to pokazałbym, że "piłka nas nie łączy". Piłka nas zawsze będzie łączyła!

- Pojawiły się głosy, że opuścił pan salę po ogłoszeniu wyniku.
- Broń Boże. Siedziałem z Jerzym Gorgoniem, jego żoną, Henrykiem Kasperczakiem i mamą Roberta Lewandowskiego, zresztą moją koleżanką ze studiów. Poczekałem aż 11-tka została ogłoszona, i jak oni poszli na scenę i było 10 minut dla fotoreporterów, wszyscy zaczęli wychodzić i ja wyszedłem.

- "Bojkotu" nie było?
- Jedyne co, to nie zażyczyłem sobie zostania w hotelu i nie przyjechałem z osobą towarzyszącą. Nie chciałem sprawić jej przykrości. Wracaliśmy razem z Markiem Dziubą. Żeby uwiarygodnić to wyszedłem, poczekałem na Marka, który szedł do toalety i akurat Zbigniew Boniek wchodził po odprowadzeniu pana Andrzeja Dudy. Spotkałem się wtedy z nim i on mówił, że przegrałem dwoma procentami. Ja mówię: Zbyszek, czy Ty żartujesz? Ja tu jestem dla Ciebie i kolegów. Przywitaliśmy się i pożegnaliśmy, bo wcześniej się nie widzieliśmy.

Najnowsze