„Super Express”: - Jaki jest cel minimum przed meczami z San Marino i Albanią?
Jan Tomaszewski: - Nie wiem, skąd wzięły się obawy przed Albanią, może trener Sousa wytworzył atmosferę dramaturgii. San Marino nawet nie liczę, bo wygramy ten mecz, ale z Albanią i potem z Węgrami musimy zdobyć sześć punktów. Nie chodzi tylko o wywalczenie miejsca w barażach, ale też uzyskanie rozstawienia. Każda utrata punktów sprawi, że nie będziemy rozstawieni, a to zmniejsza szanse na awans.
- Z jednej strony Albania gra w tych eliminacjach bardzo dobrze, nam też sprawiła problemy. Ale z drugiej strony nie powinniśmy chyba bać się takiego rywala.
- Nie obawiam się tego meczu. Mam nadzieję, że Sousa wreszcie zrozumiał, że trzeba grać jedną dziewiątką. Druga dziewiątka po pierwsze przeszkadza Lewandowskiemu, a po drugie przez to mamy o jednego mniej zawodnika w drugiej linii. Jedną połowę meczu z San Marino powinniśmy rozegrać w takim składzie, w jakim mamy wystąpić z Albanią. Trzeba zrobić wszystko, żeby Sousa zmienił system gry reprezentacji. Jeśli z Albanią zagramy dwoma dziewiątkami to prezes Kulesza musi rozważyć, czy jest szansa na wygranie baraży. Bo jeśli nie, to będzie trzeba płakać i płacić.
- Paulo Sousa jest krytykowany za to, że nie przyjeżdża na mecze polskiej ligi, nie był nawet na meczu Legia – Leicester. Lekceważy polską piłkę?
- Powiedział, że nie będzie przyjeżdżał na mecze polskiej ligi, bo po co. Panie Sousa, zrozum pan: obecność selekcjonera na meczu ligowym jest nobilitacją i napędem dla wszystkich zawodników. Pan Kazimierz Górski w każdej kolejce jeździł na mecze. I tak trzeba! Ja wiem, co to znaczy, jak selekcjoner jest na trybunach, inaczej się gra. Jeśli on tak podchodzi, to ja uważam, że jak najszybciej trzeba z nim skończyć kontrakt.
Jan Tomaszewski mówi o atmosferze dramaturgii w kadrze. Mocno oberwało się Sousie
- Lekceważy polską piłkę?
- Po to jest selekcjoner, żeby dopingować tych piłkarzy. Jego psim obowiązkiem jest to, żeby co weekend być na ligowym meczu. On nie musi powoływać tych piłkarzy, ale to dla nich doping. Zgadzam się z Robertem Lewandowskim, że jak ktoś strzeli jedną czy dwie bramki nie można od razu mówić o powołaniu go do kadry. Ale gdyby Sousa byłby na meczu Lecha ze Śląskiem, byłbym przekonany, że powołałby Kamińskiego. Zobaczyłby nieprawdopodobne możliwości. Powołał natomiast Płachetę, który w ogóle nie gra.
- Tymczasem znów w kadrze nie ma Szymańskiego, który błyszczy w Rosji.
- To dla mnie niezrozumiała sprawa! Ale wynika z tego, że w ogóle się nie orientuje. Ja na jego miejscu zrezygnowałbym z pracy po Euro, które było kompromitacją. Pięknie mówi, ale za tym nie idzie dobra gra reprezentacji. Szymański nie przyjechał na mecz z Anglią, ja podejrzewałem, że udał kontuzję i tak zrobi. Wydaje mi się, że jest obrażony na trenera, który go nie wziął na mistrzostwa Europy. A wziął paru takich, którym się to nie należało.
- Robert Lewandowski bez gola od dwóch meczów Bundesligi, niepokoi to pana?
- Robert miał nieprawdopodobnie ciężki poprzedni sezon. Każdemu może zdarzyć się wypadek przy pracy i moim zdaniem Bayernowi przydarzył on się z Frankfurtem. Kiedyś musiała przyjść ta porażka. Nie obawiam się o Roberta. Jeśli będzie grał w kadrze jako jedyna dziewiątka, będzie dobrze. Bo on jest od wykańczania, a pozostali napastnicy mogą mu buty nosić.
Mnożą się problemy Sousy? Bohater meczu z Anglią nie pojawił się na treningu