"Super Express": - 4 mecze, 10 punktów, pozycja lidera. Rok kończy się bardzo dobrze.
Jan Tomaszewski: - Kończy się wspaniale! Wiem, że nie powinno się tak mówić, ale moim zdaniem tym meczem wygraliśmy grupę. On da naszym potężnego psychicznego kopa. Takiego jak dało Wembley czy wygrana 2:0 z Niemcami w Warszawie. Zagraliśmy wspaniale. Rumuni to nie frajerzy, a jak wyglądali przy nas? Zero, nic!
- Kiedy rozmawialiśmy kilka tygodni temu, nie byliśmy pewni, że tak dobrze to pójdzie.
- A wie pan dlaczego? Bo niepotrzebnie po Euro Adam zaczął forować Piotrka Zielińskiego. Mówiłem wtedy: musimy wrócić do gry dwoma defensywnymi pomocnikami. Z Zielińskim na tej pozycji straciliśmy pięć goli w trzech meczach. W Rumunii Adam wrócił do dwóch defensywnych, grali Krychowiak i Linetty i proszę: zero z tyłu. Jedyna szansa dla Zielińskiego to granie takiego Milika bis, czyli tuż za Lewandowskim. Ale też nie do końca to wychodzi, bo Milik zawsze miał sytuacje, a Zieliński ich nie ma. To genialny piłkarz, jednak nie na styl naszej kadry. W Napoli, w układzie pięciu pomocników i jeden napastnik, owszem. Ale nie w reprezentacji.
- Przed Rumunią był do rozwiązania jeszcze jeden problem, afera alkoholowa.
- Która kadrze bardzo pomogła, bo poziom mobilizacji był teraz wyjątkowy. Dobrze, że Nawałka nie powiedział, kto musi zapłacić, dobrze, że nie powiedział konkretnie kto ile, ale źle, że nie podał całkowitej sumy kar. Dlaczego? Bo ja chciałbym, aby polska wódka była nie tylko najlepsza na świecie, ale i najdroższa na świecie! A tak by było, gdybyśmy się dowiedzieli, że picie kosztowało naszych kadrowiczów nie symboliczną kwotę, a na przykład 100 tysięcy.
- Dwa słowa jeszcze o Robercie Lewandowskim. Po raz kolejny zagrał jak profesor.
- Apeluję do przedstawicieli rumuńskiej ambasady w Polsce, bo oni mogą to przeczytać: porozmawiajcie ze swoimi w Bukareszcie i zgłoście Lewandowskiego do nagrody fair play przy MKOL. "Lewy" uratował Rumunów przed gigantycznym skandalem. Przecież mógł powiedzieć, że nie jest w stanie dalej grać po ogłuszeniu petardą. Konsekwencje byłyby potworne. A przy okazji: tam mogło dojść tragedii. Skoro wnieśli petardę, to i granat mogli przemycić. Zgłoszenie "Lewego" do fair play byłoby formą przeproszenia go. Dobrze, żeby tak właśnie się stało.