Po meczu z Macedonią Północną w Warszawie stało się jasnym, że biało-czerwoni po raz czwarty z rzędu wystąpią na mistrzostwach Starego Kontynentu. Awans na duży turniej powinien wiązać się ze sporą radością, ale ta w obecnych eliminacjach jest nieco przygaszona. Wszystko ze względu na nie najlepszą postawę piłkarzy. Wyniki bronią zawodników i selekcjonera, ale styl jest daleki od ideału.
Nie może więc dziwić, że wielu kibiców i ekspertów nie jest zadowolonych z dotychczasowej pracy Jerzego Brzęczka, bo postępów w grze kadry nie widać. Dlatego też na selekcjonera spada mnóstwo krytyki. Były trener Wisły Płock w wywiadzie, którego udzielił kanałowi "Łączy nas Piłka" stwierdził, że negatywne komentarze nie przeszkadzają mu aż tak bardzo.
- To nie wpływa na mnie w żaden sposób. Podczas meczów kadry jest znacznie większe zainteresowanie, przyglądanie się reprezentacji. Wszyscy w tym momencie są trenerami, wiedzą najlepiej, a w szczególności wtedy, gdy się ten mecz zakończył i wiadomo jak przebiegał - stwierdził selekcjoner. Brzęczek dodał jednak, że krytyka może dotykać kogoś innego.
I miał na myśli rodziny osób narażonych na negatywne komentarze. - Jako piłkarz, selekcjoner do pewnych rzeczy jesteś przyzwyczajony, ale każdy z nas ma rodziny. To oni najbardziej odczuwają. Nie są w stanie się odciąć, uciec. Moja rodzina jest już do tego przyzwyczajona. Warto zastanowić się jednak, czy krytyka nie idzie czasami za daleko. I nie mówię tu tylko o sobie - powiedział Brzęczek dając do zrozumienia, że krytyka uderza przede wszystkim w osoby najbliższe piłkarzom, czy trenerom.
Polecany artykuł: