"Super Express": - Jak podoba ci się zgrupowanie z rodzinami?
Kamil Glik: - To dla nas nowość, bo nie przypominam sobie, by w ostatnich latach było takie zgrupowanie. To dobry pomysł, możemy się lepiej poznać i spędzić razem trochę czasu. To także korzystne dla naszych rodzin, bo w trakcie sezonu nie mamy wiele czasu dla siebie, dlatego w Juracie połączyliśmy przyjemne z pożytecznym.
- Spędzacie czas razem czy raczej zamykacie się w pokojach?
- Nie jest tak, że siedzimy w 50 osób i chodzimy wszędzie razem. Wspólnie jadamy posiłki, a potem każdy ma czas dla siebie i dla rodziny. Integracja oczywiście będzie, bo planujemy grilla. Mamy czas, by odpocząć i się zregenerować.
- Myślicie już o Euro czy zupełnie się odcinacie?
- Obecność dziennikarzy nie daje nam zapomnieć, że zbliża się Euro. Nawet jakbyśmy chcieli o tym nie myśleć, to każdy z nas ma to w głowie. Nie możemy się doczekać kiedy to wszystko się zacznie.
- Zamieszanie transferowe wokół ciebie nie przeszkadza w przygotowaniach?
- Nie interesuje mnie to czy moja przyszłość wyjaśni się jutro, czy pod koniec lipca. Tym zajmuje się mój menedżer, ja jestem od trenowania. Podchodzę do tego z pełnym spokojem, bo mam zaufanych ludzi, którzy się tym zajmują.