Kamil Grosicki do wielkiej piłki startował z Pogoni Szczecin. Później przyszedł transfer do Legii Warszawa, który miał być przepustką do wyjazdu na zachód. Niestety, stolica wyraźnie wciągnęła przebojowego skrzydłowego. Imprezy i hazard stały się nagminne. Kibice doskonale wiedzieli o zamiłowaniu piłkarza do napojów wyskokowych i często z niego żartowali. Długo wydawało się, że młody chłopak zostanie spisany na straty i nigdy nie zaistnieje w poważnej piłce. Na szczęście w porę się opamiętał i dzisiaj niewielu wyobraża sobie reprezentację na MŚ 2018 bez Kamila Grosickiego.
Alkohol
Największy wróg zawodowego sportowca. Mimo tego, wielu zawodników często sięga po butelkę. Młody Grosicki nie był wyjątkiem i chętnie topił swoje frasunki w wysokoprocentowych trunkach. Ze względu na swój charakter szybko potrafił nawiązać kontakt ze starszymi kolegami. - To pomagało tylko w futbolu. Skoro 11-latek grywał z 17-latkami, to musiał być niezły. A, że Kamil był błyskotliwy, to umiał wkręcić się do starszego towarzystwa - mówił portalowi gs24.pl trener młodzieżowych drużyn klubu ze Szczecina Kazimierz Biela.
Kolejne problemy pojawiły się już w Warszawie. Kibice często mogli spotkać "Grosika", bawiącego się ze znajomymi w stołecznych lokalach. Wciąż nie stronił od alkoholu. W pewnym momencie uspokoił się i wydawało się, że wszystko, co złe jest już za nim. W Jagiellonii Białystok demony z przeszłości wróciły. "Sport" w lipcu 2009 roku opisał sytuację z treningu ekipy z Podlasia. W sobotę piłkarz miał pojawić się na zajęciach pod wyraźnym wpływem alkoholu. Ówczesny trener Jagi Michał Probierz postawił ultimatum - albo on, albo ja. Z tego powodu "Grosik" nie pojechał na zgrupowanie przedmeczowe.
Najnowsze doniesienia pojawiły się w czwartek. Nie ma co prawda żadnych dowodów, że Kamil Grosicki wrócił do picia, ale burzliwa przeszłość miała mieć spory wpływ na losy jego kariery. Nad sprowadzeniem skrzydłowego myślano bowiem w znanym klubie ze sporymi aspiracjami - Fenerbahce Stambuł. Gdy jednak sztab szkoleniowy dowiedział się o wcześniejszych ekscesach, od razu zaniechał starań o Polaka.
Hazard
To zaczęło się jeszcze w Legii. Wielkie miasto, możliwości, poważne pieniądze na koncie. Dla młodego chłopaka pokus było zbyt wiele. Pomocnik szybko wpadł w szpony hazardu, z których nie mógł wyjść. Z pomocą przyszedł klub. Legia wysłała go na leczenie odwykowe, a sam zainteresowany miał możliwość spłacenia długów. W ostatnim czasie w sieci pojawiło się zdjęcie, na którym reprezentant siedzi w kasynie razem z Tomaszem Hajtą. Okazało się ono jednak stare, ale Grosicki jak ognia powinien wystrzegać się takich miejsc.
Młodość
Pierwsi trenerzy wspominają go jako niespokojne dziecko. Był po prostu łobuzem. Z racji towarzystwa i charakteru nie miał problemów, by zachowywać się nieodpowiednio. - Kamil był łobuziakiem i dał o sobie znać podczas pobytu we Włoszech. Razem z kolegą pojawił się z arbuzami. Jak się okazało, jechała jakaś przyczepa i Kamil je z niej ściągnął. Co ciekawe, nie chciał ich zjeść, tylko sprzedać za jakieś euro - powiedział Biela na łamach gs24.pl.
Przeczytaj także: Kamil Grosicki bohaterem Hull City. Kibice skandują jego nazwisko! [WIDEO]