"Super Express": - Podobno dzień przed meczem z Armenią odbyłeś naradę z Lewandowskim. O czym rozmawialiście?
Kamil Grosicki: - Głównie o naszej współpracy na boisku, jak widać, jest coraz lepsza. Obaj strzeliliśmy po golu i asystowaliśmy sobie nawzajem. Robert wziął na swoje barki rozstrzygnięcie meczu z Czarnogórą, zależało mu też na wyprzedzeniu Ronaldo w klasyfikacji strzelców. Koledzy z Bayernu nie pomogli mu w zdobyciu korony w Bundeslidze w ostatnim sezonie, no to my zrobiliśmy wszystko, żeby został królem eliminacji do Euro i teraz do mundialu.
- Ty zarabiasz, nie tylko grając w piłkę, ale również dzięki reklamom.
- Tak, mam kontrakty z pięcioma firmami i liczę, że w najbliższym czasie podpiszę kolejne.
- Jak się czujesz przed kamerą?
- Dobrze. Jestem nawet chwalony za pracę na planie. Trzeba wykorzystać swoje pięć minut, wypromować nazwisko, żeby po zakończeniu kariery też dostawać ciekawe oferty reklamowe. Jak na przykład Jurek Dudek. Moi koledzy z kadry mają takie oferty od kilku lat, ja dopiero ostatnio. Rodzina jest dumna, że może mnie obejrzeć nie tylko na boisku, lecz także w reklamach.
- Również twoja żona Dominika pokazała się na okładce. Wspólna ofensywa na rynku reklam?
- Nie. Żona ma dużo propozycji, ale nie pcha się na siłę. Bardziej traktuje to jako odskocznię od codzienności, bo całe życie poświęca mnie i rodzinie. Dlatego cieszę się, że ma takie propozycje. Na pewno nie przyjmie jednak ofert z "Playboya" ani "CKM", a były takie.
- Za awans na mundial dostaniesz z PZPN premię, około pół miliona złotych. Co z nią zrobisz?
- Nawet nie wiem, czy faktycznie to kwota, o której mówisz. Na pewno ulokuję te pieniądze z głową. Planuję kupić mieszkanie w Szczecinie, które będzie dla mojej córki Mai.
Trener chciał zmotywować piłkarzy, więc rozebrał się DO NAGA
Emmanuel Olisadebe proponuje Legii utalentowanego napastnika