Kapitan Robert Lewandowski zafundował kolegom z kadry... wyjście do dyskoteki!

Gdy Adam Nawałka odebrał opaskę kapitana reprezentacji Polski Jakubowi Błaszczykowskiemu i wręczył ją Robertowi Lewandowskiemu, wielu odebrało ten ruch dość krytycznie. Ale z czasem napastnik Bayernu Monachium udowodnił, że potrafi być liderem. Na boisku jego walory są nieocenione. Często bierze ciężar gry na siebie, ciągnie drużynę wtedy, gdy jej nie idzie. Okazuje się jednak, że to przywódca nie tylko na murawie, ale też w szatni.

"Lewy" stara się motywować kolegów, dba też o atmosferę w drużynie. O czym dobitnie przekonaliśmy się podczas lektury książki Sebastiana Staszewskiego pt. "Tajemnice kadry". Jednym z kluczowych elementów tej publikacji jest wywiad z piłkarzem Bayernu, z którego dowiadujemy się kilku niezwykle ciekawych kwestii. Np. dotyczących wpływu Lewandowskiego na resztę zespołu - Przede wszystkim trzeba było coś zrobić, cokolwiek. Długo zastanawiałem się co i doszedłem do wniosku, że jeżeli będę bał się zmian to całe kapitanowanie jest bez sensu. Bo co dałby Lewandowski jeśli bałby się wyjść przed szereg, gdyby obawiał się wprowadzenia zmian? Wyniki były słabe, atmosfera pozostawiała trochę do życzenia, więc stwierdziłem: zrób to! - zdradził.

Okazuje się, że kapitan reprezentacji o "team spirit" dba do tego stopnia, że pewnego razu... zabrał kolegów z kadry do jednej z Gdańskich dyskotek. I sam, z własnej kieszeni, zapłacił rachunek za całą imprezę! - Było kilka takich kwestii... - tajemniczo skomentował "Lewy". - Nie chodziło wcale o boisko, ale o nasze codzienne relacje. Wcześniej było tak, że na zgrupowaniu były śmichy-chichy, luz-blues, a jak wychodziliśmy na murawę to nagle cisza, jeden chował się za drugiego. Na ławce wszyscy byli źli, wkurzali się, że nie grają. Pytałem więc: "Dlaczego tej twojej pewności z szatni czy z hotelu nie widać na boisku? Przecież stać cię na to!". Bo nie ma znaczenia czy grasz w podstawowym składzie czy nie. Reprezentacja potrzebuje różnych zawodników. Również takich, którzy będą żyć tylko na ławce. Mieliśmy być drużyną, a nie bandą próżniaków ze swoimi ambicjami. Właśnie to było w tamtym czasie najważniejsze. I trochę czasu minęło zanim udało nam się zbudować poczucie jedności - przyznał.

29-latek odniósł się też do samych mistrzostw świata i szans, jakie mają na mundialu biało-czerwoni - Mamy bardzo, ale to bardzo trudną grupę. I trzeba to otwarcie powiedzieć. (...) Nie mamy 25 zawodników, którzy grają regularnie w silnych klubach; nie mamy po dwóch-trzech piłkarzy na każdą pozycję. Trzeba o tym mówić, bo to problem. Jeśli pojawią się dwie, trzy kontuzje to będzie krucho. Zdaję sobie sprawę, że wybór trenera jest ograniczony. A to niestety sprawia, że osiągnięcie dużego sukcesu jest bardzo trudne. (...) Kołdra jest krótsza, niż nam się wydaje. Wszyscy się przecież starzejemy, niektórzy mają kłopoty w swoich zespołach. Nie zmienia to faktu, że damy z siebie wszystko i zrobimy co się da, aby ugrać jak najwięcej - powiedział.

Lewandowski zdradził też, co jego zdaniem jest największą bolączką reprezentacji Polski - Faktycznie nie mamy dobrej pozycji startowej na kolejne lata i nie ma co tego ukrywać. Młody zawodnik to nie jest piłkarz, który ma 24 lata. Młody ma 20 lat. I tacy chłopcy powinni pojawiać się w reprezentacji, powinni zdobywać w niej doświadczenie nie tylko przyjeżdżając na zgrupowanie, ale grając, nawet regularnie. Bo dużego zapasu wcale nie mamy. (...) Życzyłbym sobie i kibicom, aby szybko pojawili się nowi Lewandowski, Błaszczykowski czy Grosicki, bo niedługo może się okazać, że z tych naszych wielkich meczów zostaną tylko wspomnienia - dodał.

WYNIKI NA ŻYWO - sprawdź na kogo warto postawić
Tabele i statystyki z 16 dyscyplin