Kamil Wilczek miał wszystko, by zostać uwielbianą legendą w ekipie Broendby IF. W 163 meczach zdobył aż 93 bramki, przechodząc do historii klubu. Przez kilka miesięcy grał dla tureckiego Goeztepe, ale szybko zdecydował się na powrót do Danii. Niestety, na swoje nieszczęście wybrał lokalnego rywala byłego zespołu, FC Kopenhaga. Na reakcję fanów nie musiał czekać długo.
Nie zgadniesz, co oślepiło ukochaną Milika! Ale to słodkie [ZDJĘCIE]
Wyzwiska od szczurów i judaszów uprzykrzały życie w mediach społecznościowych Wilczka. Klubowi działacze najprawdopodobniej obawiają się o zdrowie swojego zawodnika. Czy lincz w sieci nie przeniesie się na prawdziwe życie? Z tego powodu, jak informuje duński portal "BT", zawodnikowi przydzielono ochroniarza.
Bezpieczeństwa byłego reprezentanta Polski dogląda także w trakcie treningów oddział policji. Po mieście piłkarz przemieszcza się sam i nikt nie miał z tego tytułu żadnych nieprzyjemności. - Mam zapewnione środki bezpieczeństwa na wypadek, gdyby coś się wydarzyło. Ale mam nadzieję, że do tego nie dojdzie, bo nie byłoby to dobre dla nikogo - przyznał 32-letni napastnik cytowany przez SportoweFakty.wp.pl.
Tak wyglądała pierwsza dziewczyna Cristiano Ronaldo. Szokująca metamorfoza [ZDJĘCIA]
Kamil Wilczek zagrał w reprezentacji Polski w trzech spotkaniach. Były napastnik Piasta odszedł z Ekstraklasy do włoskiego Carpi, a następnie trafił do Broendby.