"Super Express": - W przygotowaniach do sezonu imponujesz formą. Czy to będzie twój sezon w Manchesterze United?
Tomasz Kuszczak: - Nawet czytam, że mnie chwalą (śmiech). Faktycznie, w meczach towarzyskich broniłem więcej niż w poprzednich latach. Jednak trudno powiedzieć, jak będzie w trakcie rozgrywek. Chciałbym, aby ten sezon był dla mnie przełomowy. Jestem przygotowany, aby być numerem jeden w bramce Manchesteru. Jestem tu już dwa lata i powiem szczerze, że sytuacja, gdy raz gram, a potem nie wychodzę z ławki, trochę mnie nuży. Dwa lata czekania wystarczą.
- A co będzie, jeśli znów przypadnie ci rola rezerwowego?
- Wtedy zastanowię się nad zmianą. Chciałbym mieć jasną sytuację.
- Do sezonu przygotowaliście się m.in. podczas zgrupowania w Afryce. Jakie wrażenia?
- Faktycznie, trochę latania ostatnio było, bo najpierw zrobiłem sobie wymarzone wakacje na Barbadosie. Szkoda tylko, że okres przypadł na porę... deszczową. Padało krótko, ale intensywnie. Za to w Afryce nie padało (śmiech).
- Byliście w Nigerii i Republice Południowej Afryki. Czy RPA poradzi sobie z organizacją MŚ 2010?
- Graliśmy w trzech miastach, na trzech stadionach, których standardy nie odbiegają od tych w Europie. RPA to kraj dobrze rozwinięty, na pewno nie jest zacofany, co zarzuca się innym państwom z tego kontynentu.
- Była okazja do zwiedzania?
- Mieliśmy jeden dzień wolnego, więc popływaliśmy katamaranem po oceanie. Akurat była duża fala - tak na trzy metry. Nieźle bujało, więc w ciągu dwóch godzin raz byłem na górze, raz na dole. To była karuzela na burzliwej wodzie. Lubię jednak spokój na lądzie.
- Wayne Rooney zaraził się w Nigerii tajemniczym wirusem. Nie boisz się, że przejdzie to na kolegów z drużyny?
- Nie, bo Rooney leczy się poza klubem. Przed wyjazdem zaszczepili mnie na żółtą febrę, brałem tabletki przeciw malarii. Nic mnie nie ruszy (śmiech).
- Uprawiałeś jogę, golfa, chodziłeś na zawody taekwondo. Znalazłeś nowe hobby?
- Tak! To trening i wyjazdy zagraniczne (śmiech). Ostatnio umyłem sobie auto. Pierwszy raz od dwóch lat. Należało się mu za dobrą jazdę.