- Jeżeli u naszych kadrowiczów „głowa dojedzie”, nie wyobrażam sobie, byśmy mogli odpaść w rywalizacji z Estonią – mówi „Super Expressowi” były prezes PZPN. Z Estończykami Biało-Czerwoni zagrają 21 marca 2024 w Warszawie. Na zwycięzcę tej rywalizacji czekać będzie lepszy z pary Walia-Finlandia. I to on będzie gospodarzem finałowego starcia barażowego. - Na pewno będzie trudno. Z tej pary wolałbym chyba zagrać z Walijczykami. Finowie mają ciekawy zespół, z wieloma zawodnikami grającymi w zagranicznych klubach. U siebie byliby bardzo niebezpieczni. Bardziej, moim zdaniem, niż Walijczycy – dodaje Lato.
Grzegorz Lato wyraziście o zadaniu stojącym przed Michałem Probierzem
Patrząc na dyspozycję Polaków w minionych miesiącach, legendarny napastnik wcale nie ma pewności, że swych następców zobaczy w finałach EURO 2024. Jego zdaniem trzeba próbować szukać nowych twarzy do reprezentacji. - Świętej pamięci Kaziu Górski też cały czas szukał. W ostatniej chwili przed MŚ 1974 wymienił Mirka Bulzackiego na Władka Żmudę, a Jasia Domarskiego na Andrzeja Szarmacha. I tu patrzę już szerzej: nie chodzi tylko o dwa mecze barażowe – zaznacza nasz rozmówca.
To koniecznie musi zrobić trener Biało-Czerwonych
Lato jest przekonany, że misja Michała Probierza powinna trwać niezależnie od wyników zmagań barażowych. - Dałbym mu szansę dokonania przebudowy reprezentacji. A może nawet przeprowadzenia rewolucji! - zaznacza były reprezentant. - W przypadku niepowodzenia w barażach oczywistym jest, że część starszych zawodników będzie musiała odejść. Do początku eliminacji mistrzostw świata selekcjoner będzie mieć pół roku, by wpuścić jeszcze więcej świeżej krwi – mówi Grzegorz Lato.
I z mocą podkreśla, by Probierza nie próbować oceniać wyłącznie po wynikach gier barażowych. - Trzeba dać mu szansę popracować. Bo na razie wzięto go wyłącznie jako strażaka, a oczekuje się od niego, że zdziała cuda – kończy emocjonalnie.