Sousa nie miał najlepszej prasy, gdyż pod jego wodzą Biało-Czerwoni wygrali jedynie z Andorą, Albanią i San Marino. Już po nieudanym Euro 2020 głośno dyskutowano o rozstaniu się z 51-latkiem, jednak PZPN powierzył mu misję awansu do mistrzostw świata w Katarze. Eliminacyjna rywalizacja z Anglią okazała się zbyt trudna, ale Polska trafiła do baraży, choć porażka w ostatnim meczu z Węgrami (1:2) znacznie skomplikowała tę ścieżkę. Wydawało się, że Polacy wywalczą rozstawienie i będą gospodarzami baraży, ale były selekcjoner zszokował wszystkich swoim podejściem do starcia z Madziarami. W kraju rozpętała się burza, ale Cezary Kulesza zapewnił Sousę o zaufaniu i wsparł go przed marcowymi eliminacjami. W związku z tym nikt nie wyobrażał sobie zmiany na stanowisku trenera, ale tę wywalczył sam szkoleniowiec. Dał się skusić brazylijskiemu Flamengo, a reale okazały się cenniejsze od złotówek. O wszystkim poinformował w świąteczną niedzielę, 26 grudnia, i natychmiast stał się wrogiem publicznym numer jeden.
Paulo Sousa zarabiał w Polsce miliony, ale i tak było mu mało:
Piechniczek zmasakrował Sousę
Rola selekcjonera wielomilionowego kraju z realną szansą na mundial okazała się dla Sousy bezwartościowa. W Polsce wprost mówiono o zdradzie i dezercji, tym bardziej, że o planach trenera nie wiedzieli nawet piłkarze. Jest to niewyobrażalne zachowanie dla innych szkoleniowców, a zwłaszcza tak doświadczonych, jak Antoni Piechniczek. 79-latek prowadził reprezentację podczas MŚ 1982 i 1986, a na pierwszym z tych mundiali wywalczył medal. Kibice wciąż marzą o nawiązaniu do tego wspaniałego sukcesu, ale legendarny trener mocno podważył strategię PZPN, przy czym ostro zaatakował Sousę.
- Jak my możemy brać na tę funkcję ciecia, który ma aspiracje zarabiać dwa miliony euro rocznie? Przecież w Polsce takiej pensji nie ma nikt inny! Selekcjoner to jedna z najważniejszych osób w państwie. Dlaczego więc tak ważną rolę powierza się komuś z zagranicy? Sami sobie robimy w ten sposób krzywdę. Trzeba to wprost wyartykułować. Sousa uciekł ze strachu przed odpowiedzialnością. Bał się meczu na Łużnikach! O Sousie mówię wprost, bo takiej postawy nauczyło mnie życie – stwierdził dla TVP Sport Piechniczek.