Całą burzę rozpętała wypowiedź prezesa PZPN, Grzegorza Laty, który na łamach "Przeglądu Sportowego" przyznał, że Beenhakker poprosił go o pozwolenie na łączenie funkcji selekcjonera z pracą w Feyenoordzie.
- To kłamstwo! - przekonywał początkowo Leo. - Ciągle to samo: ktoś coś o mnie powie, a ja potem muszę się z tego tłumaczyć!
Po chwili wyraźnie wzburzony Beenhakker postanowił zdradzić jednak prawdę.
- Dobra, opowiem wam dokładnie, jak to było - poddał się Holender. - Około trzech tygodni temu ludzie z Feyenoordu złożyli mi ofertę. Chcieli, żebym został ich trenerem. Odmówiłem. Po tygodniu zadzwonili znowu z prośbą, żebym im pomógł jako konsultant. Nie byłoby żadnego kontraktu i żadnych pieniędzy. Miałbym zostać ich nieodpłatnym doradcą i nic więcej. Odparłem im, że skonsultuję się z prezesem PZPN. W zeszłym tygodniu poprosiłem pana Latę o spotkanie. To była rozmowa w cztery oczy. Opowiedziałem mu wszystko to, co mówię teraz wam, oceniłem, że mogę bez problemu połączyć te dwie funkcje, a reprezentacja nie ucierpiałaby na tym ani trochę. Powiedział, że musi to przemyśleć. Spotkamy się w tej sprawie w Portugalii - powiedział Beenhakker.
Wygląda na to, że prezes Lato podjął już decyzję. We wczorajszej rozmowie z Tok FM kategorycznie stwierdził, że nie ma mowy o zgodzie na prośbę Beenhakkera.
Dlaczego Holender cały czas kłamał, zapewniając, że Feyenoord nie złożył mu żadnej oferty? Leo jeszcze kilka dni temu drwił z doniesień, że Holendrzy chcą podjąć z nim współpracę.
- Tak, nie mówiłem wam prawdy. Ale czy muszę się przed wami spowiadać i tłumaczyć? Jeżeli ktoś składa mi ofertę, a ja odpowiadam "nie", to muszę od razu biec z tym do dziennikarzy?! - tłumaczy się Beenhakker. - Dookoła jest pełno ludzi, którzy tylko manipulują i knują. Jedyną osobą, wobec której musiałem być szczery, jest mój szef. I prezesowi Lacie powiedziałem prawdę. Zresztą dlaczego robicie z tego problem? Dużo szkoleniowców łączy pracę w klubie i w reprezentacji. Guus Hiddink był trenerem PSV i reprezentacji Australii, to dlaczego ja nie mogę? Jestem profesjonalistą i polska kadra nie ucierpiałaby na tym, bo pozostałbym całkowicie skupiony na najważniejszym celu, czyli awansie Polski do mistrzostw świata w RPA - denerwuje się Holender.
Z naszych informacji wynika, że prasa dowiedziała się o rozmowie Leo z Latą od jednego z wysoko postawionych działaczy, bardzo nieprzechylnego Holendrowi. Przypadek?