Los Lewandowskiego został rozstrzygnięty we... Frankfurcie. To tam doszło do spotkania na szczycie - Jacek Rutkowski, właściciel Lecha, rozmawiał z Hansem Joachimem Watzke, prezesem Borussii, i Michaelem Zorkiem, dyrektorem sportowym.
Patrz też: Adam Matuszczyk wybrał Polskę! Czeka na powołanie od Smudy
- To były bardzo dobre rozmowy. Praktycznie doszliśmy do porozumienia, Robert będzie grał u nas - zdradził na łamach "Bildu" Zorc. Kwota transferu robi naprawdę duże wrażenie. Jeszcze nigdy żaden polski klub nie zarobił tak wielkich pieniędzy. Borussia przeleje na poznańskie konto aż 5 milionów euro, co jest absolutnym rekordem, jeśli chodzi o transfer z polskiej ligi. To o prawie 2 miliony euro więcej niż przy przejściu Jakuba Błaszczykowskiego z Wisły do... Borussii.
Kuba był zresztą gorącym zwolennikiem transferu Lewandowskiego, który w Dortmundzie zajmie prawdopodobnie miejsce Nelsona Valdeza.
Paragwajczyk jest przymierzany do angielskiego Fulham, a to oznacza, że "Lewy" będzie albo konkurował, albo partnerował Lucasowi Barriosowi, najlepszemu strzelcowi Borussii. Wszystko zależy od tego, jaką taktykę przyjmie trener Juergen Klopp. Do tej pory Klopp preferował ustawienie z jednym napastnikiem, ale mając duet Barrios - Lewandowski, może przejść na 4-4-2.
Przeczytaj koniecznie: Potencjalne wzmocnienie kadry
Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, Lech, pogodzony z odejściem "Lewego", znów podjął zdecydowane działania, by pozyskać Artura Sobiecha (20 l.) z Ruchu. Piłkarz "Niebieskich" miał ostatnio spadek formy, ale to może działać na korzyść Lecha.
Ruch, który liczył nawet na 2,5 mln euro za Sobiecha, ostatnio spuścił z ceny i napastnik jest do wzięcia za nieco ponad milion euro. Sam piłkarz napalił się podobno na przejście do Poznania, więc jeśli dogadają się kluby, to będziemy mieli kolejny rekord - tym razem wewnętrzny, bo żaden polski klub nie zapłacił jeszcze tyle innemu polskiemu zespołowi.