Nic z tego, panowie biorący się dzień wcześniej za łby na telewizyjnej antenie ściskali się "na misia" i nabijali z naiwności tych z drugiej strony ekranu. Po szczęśliwie zaliczonych wyborach parlamentarnych umęczone polskie społeczeństwo czeka batalia samorządowa. Stanowiska prezydentów, burmistrzów, wójtów i radnych to też nie lada gratka. Przeglądając listy kandydatów znalazłem dobrych kolegów, którzy z lewej strony politycznej sceny zgrabnie przeskoczyli na prawą lub odwrotnie. Zupełnie jak w futbolu, gdzie zawodnik całujący klubowy herb na koszulce po krótkim czasie czyni to samo z herbem innego, konkurencyjnego klubu. Wiadomo, że pecunia non olet, ale dla kibica z zasadami herb, barwy, tradycje klubu to wartości, a nie towar. Rządzenie miastem, regionem, gminą to zdecydowanie ważniejsza kwestia niż strzelanie goli dla jednego czy drugiego klubu. Tu wierność programom, ideom, wyborcom powinna być ważna. Czy jest? Przepraszanie za prezydenta Wrocławia ze strony jego poprzednika i mentora każe mi wątpić. Tym bardziej że Rafał Dutkiewicz to postać pomnikowa. W tym akurat mieście związki sportu z polityką są powikłane jak mało gdzie.
Zaimponował mi Apoloniusz Tajner. Tym razem nie chodzi o skoki narciarskie, a o politykę. Wielu bywało ludzi sportu w Sejmie i Senacie. większość w roli maszynek do głosowania i opowiadania anegdot w kuluarach. A gdy już idol stadionów zabrał głos, to w sprawie otwarcia okien w sali obrad, gdy robiło się duszno. I nie chodziło o symbol jak w słynnym filmie "Człowiek na torze" Munka, a o przewietrzenie sali tylko. Tajner szczerze mówi o parlamentarnej brutalności, agresji słownej, hipokryzji i egoizmie. Słabe to pocieszenie, że u nas jeszcze nie leją po mordach i nie polewają wódką jak u wschodnich sąsiadów. Upadek obyczajów najbardziej widać w polskiej polityce niestety.
Chorwacki kogut już dziobie w ekstraklasie! Luka Vusković z premierowym golem dla Radomiaka [WIDEO]
Zbigniew Boniek skończył 68 a Pawel Janas 71 lat, serdecznie obu wielkich piłkarzy pozdrawiam. Obaj byli też selekcjonerami z różnym - jak pamiętamy - skutkiem. Panów łączy gra w reprezentacji Polski i wielkim Widzewie, ale charakterami różnią się bardzo niczym Paweł i Gaweł, co to w jednym stali domu. Janas spokojny, flegmatyczny, Boniek rozdokazywany. Dobrze im w tych rolach, choć zarzucanie Kubie Błaszczykowskiemu kłamstwa bardzo mi się nie podobało. Czasami lepiej milczeć niż obrażać. Po obejrzeniu filmu "Kuba" mój szacunek do bohatera tylko się umocnił. Podobnie do Włodzimierza Lubańskiego, urodzinowego (77) gościa na świetnym spektaklu "Chłopcy z Roosvelta" w zabrzańskim teatrze. Drugiego takiego boiskowego gentlemana jak on w polskim futbolu nie było i długo nie będzie.
Pisałem kiedyś o książce Pauliny Świst, krytycznie. Po latach sięgnąłem po kolejną powieść pani mecenas i niestety nihil novi, porno na całego. W dodatku opisy łóżkowych igraszek jakby zapożyczone od podobnej w stylu Sylwii Day. Łamanie sobie zębów w chwili uniesienia miłosnego to ich znak firmowy, po lekturze aż strach iść na randkę lub do dentysty. To już wolę krew i latające zęby na boisku, to jednak co innego. Literatura sportowa przewyższa dziś jakością zalegające tysiącami na półkach kryminały. Znakomite książki o Messsim, Maradonie, Pele, historia mundiali pióra zmarłego niedawno Leszka Jarosza, nostalgiczne podróże w czasie Stefana Szczepłka, filozoficzne rozprawy Michała Okońskiego. O sporcie można pisać ciekawie i pięknie.