Adam Nawałka i geje

i

Autor: archiwum se.pl

Michał Listkiewicz: Odbiliśmy Nawałkę z rąk gejów [WYWIAD]

2013-10-29 10:23

Dziś Adam Nawałka (56 l.) zostanie zaprezentowany jako nowy selekcjoner. Były prezes PZPN Michał Listkiewicz (60 l.) opowiedział nam o nieznanych momentach z życia następcy Waldemara Fornalika (50 l.)

"Super Express": - Adam Nawałka debiutował w reprezentacji Polski w 1977 roku, w wyjazdowym meczu z Węgrami. Pan był wtedy tłumaczem naszej kadry. Co pan zapamiętał z tamtego wydarzenia?

Michał Listkiewicz: - Przede wszystkim to, że musieliśmy odbijać Adama z rąk węgierskich homoseksualistów! Ówczesny trener Jacek Gmoch poprosił mnie na dwa dni przed meczem, abym pomógł zorganizować wyjście drużyny na legendarne kąpielisko pod Górą Gellerta. A to było jedno z ulubionych miejsc węgierskich homoseksualistów. I oni od razu zwrócili uwagę na pięknego młodzieńca, Adama Nawałkę.

Zobacz również: Zmiany w reprezentacji Polski. Jakub Błaszczykowski straci opaskę kapitana?

- Podziwiali jego urodę?

- Nie, nie. Znając ich obyczaje, przestrzegałem naszych piłkarzy, żeby się nie schylali, jeśli ktoś pod prysznicem upuści im mydło pod nogi. Ale Adam był na tyle kulturalny, że gdy to mydło spadło tuż obok niego, od razu się schylił, żeby je podnieść. To wystarczyło, żeby został otoczony przez grupkę panów, o których wspominałem. Przeraziłem się, bo wiedziałem, co się może zaraz stać, więc błyskawicznie pobiegłem po Janka Tomaszewskiego. Przedstawiłem mu całą sytuację, a "Tomek" skrzyknął chłopaków i odbiliśmy Adama. Obyło się bez szarpaniny, bo panowie zrozumieli, że nic z tego nie będzie (śmiech).

- To było wasze ostatnie spotkanie z nimi?

- Nie! Jakież było moje zdziwienie, gdy zobaczyłem ich na meczu Węgry - Polska. Wtedy wiwatowali po golu… Adama Nawałki. Jak widać, bardzo przypadł im do gustu…

- Na tym skończyły się węgierskie przygody Nawałki?

- Nie. Była jeszcze jedna niecodzienna sytuacja. Otóż Nawałka mocno wstawił się wtedy za Kazimierzem Deyną, którego oskarżono o... kradzież obrazu.

- Kradzież obrazu?!

- Tak, hotelowy recepcjonista oskarżył Kazia o kradzież obrazu z pokoju. Mimo że Nawałka był debiutantem, to pierwszy ujął się za starszym kolegą. Po węgiersku nie umiał, więc poprosił mnie, żebym przetłumaczył jego słowa: "Deyna to nasz bohater, wielka postać, to musi być kłamstwo". I okazało, że miał rację, bo owszem, obraz zginął, ale z pokoju piętro niżej.

- Jakby pan opisał charakter Nawałki?

- To człowiek, którego nie można nie lubić. Zero bufonady i pozerstwa. Kiedyś spotkaliśmy się w górach, w Rytrze. Adam prowadził wtedy Sandecję. Zaprosił mnie na spacer po górach i opowiadał, że zespołowi nie idzie. Mówił, że to pewnie przez niego, bo nie potrafi przekazać piłkarzom tego, co chce. Ale walczył do końca i utrzymał ich w trzeciej lidze. Z tamtego momentu zapamiętałem dwie opinie, działacza Sandecji i mojej żony. Ten pierwszy, śp. Adam Sieja, powiedział mi: "Zobaczysz, Adam będzie wielkim trenerem, czuję to". Z kolei moja żona, Dorota, która stroni od futbolu, powiedziała po poznaniu Nawałki, że mamy jednak sympatycznych ludzi w tej piłce.

Przeczytaj także: Adrian Mierzejewski: Nie zrzucałbym całej winy na trenera Fornalika

- Nawałka ma szansę na sukces jako selekcjoner?

- Ma przewagę nad Smudą i Fornalikiem, bo grał w piłkę na dużo wyższym niż oni poziomie i to wtedy, gdy byliśmy potęgą. Beenhakker sam wskazał go na swojego asystenta. Leo powiedział, że chce Nawałkę, bo z jego obserwacji wynika, że to najzdolniejszy polski trener. To o czymś świadczy.

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze