Selekcjoner piłkarskiej kadry Paweł Janas mówił mi, że zrezygnował z polowań, gdy przed lufą jego sztucera stanęła młoda sarna i patrzyła na niego błagalnie pięknymi oczami. Od tamtej pory poluje już tylko aparatem fotograficznym. Tak samo mam z hodowaniem zwierząt na futra. Zabijanie szynszyli, lisów i norek w okrutny sposób w 2024 roku! Naiwne dziewczę z Konfederacji bajdurzy, że trzeba bronić ważną gałąź polskiego przemysłu. Mam prośbę, by pokazała mi wykształcone, kulturalne kobiety paradujące dziś w naturalnych futrach. Toż to obciach.
Andrzej Strejlau skończył 84 lata i wciąż pędzi przed siebie. Wciąż aktualna jest anegdota: wsiada Strejlau do taksówki, a kierowca pyta: trenerze, dokąd jedziemy?". "Wszystko jedno, wszędzie mnie potrzebują" - usłyszał odpowiedż pasażera. Bo taka jest prawda, że o analizy i komentarze Andrzeja wciąż biją się media. Nieważne ile ma lat, liczy się to, że mówi mądrze piękną polszczyzną.
Polska nowoczesnymi obiektami sportowymi stoi, ale dobry tenis oglądamy tylko na szklanym ekranie, wielkie imprezy w tej dyscyplinie omijają nas dalekim łukiem. Mało kogo stać na wyprawę do Dubaju, Paryża czy Londynu, gdzie ceny hoteli i biletów na korty są horrendalne. Moja żona została kiedyś zaproszona przez przyjaciółkę do loży Rolexa na Wimbledonie. Żartem rzuciła, że wypadałoby pokazać się z drogim zegarkiem na przegubie, a ja wpadłem w panikę, zacząłem szukać wypożyczalni rolexów. Wszystko dobrze się skończyło, małżeństwo kwitnie.
Wiadomo że w sporcie o sukcesie decyduje psychika. Gdy głowa zajęta jest innymi sprawami, wyniki dołują. Przykładem piłkarska drużyna Arki Gdynia. Zmiana właściciela klubu uspokoiła nastroje, wypłacono zaległe wynagrodzenia, podpisano kontrakty, przywrócono dobre relacje z miastem i kibicami. Arka ruszyła w nowy sezon jak bolid Formuły 1, po prostu uwolniono drzemiący w drużynie potencjał. Przybysze z Warszawy odpłynęli, rządzi miejscowy przedsiębiorca Marcin Gruchała, od zawsze związany emocjonalnie z klubem. To dobry przykład dla innych, oddawanie historii i emocji w obce ręce przeważnie źle się kończy. Podobnie ściąganie do klubików niższych lig wędrowników oferujących swe usługi od Bałtyku po Tatry. To droga donikąd.