Michał Pazdan, czyli Pirania. Mistrz Kung-Fu, pogromca Cristiano i żołnierz Adama Nawałki

2018-04-07 17:30

Gdy zaczynał karierę w reprezentacji Polski, kibice pukali się w głowę. Wyróżniał się jedynie łysiną. Żołnierz Leo Beenhakkera, wspominali później dziennikarze. Podczas Euro 2008 był głównym obiektem kpin. Drogę przebył więc niezwykłą, bo osiem lat później został bohaterem. Ministrem Obrony Narodowej. Człowiekiem, który zatrzymał Cristiano Ronaldo. Przedstawiamy, oto Michał Pazdan!

Urodził się 21 września 1987 w Krakowie. Piłkarskiego rzemiosła uczył się w tamtejszym Hutniku, ale prawdziwą szansę otrzymał dopiero w Zabrzu. To była błyskawiczna podróż do góry. 14 września 2007 roku zadebiutował w Ekstraklasie w barwach Górnika, a po trzech miesiącach bawił się już na zgrupowaniu kadry narodowej. Dostrzegł go Leo Beenhakker. Dał mu zagrać 68 minut w starciu z Bośnią i Hercegowiną, a po sześciu kolejnych miesiącach Pazdan był już w kadrze przygotowującej się do kontynentalnego turnieju w Austrii i Szwajcarii.

Nikt nie widział w nim wielkiego talentu. Beenhakkera wyśmiewano, gdy wspominał o Pazdanie. "International Level" - mówił doświadczony Holender na kolejnych konferencjach prasowych. Gdy zniknął legendarny trener, z kadry zniknął też największy eksperyment Holendra.

Górnik Zabrze, Jagiellonia Białystok, Legia Warszawa. Model piłkarskiej przygody. "Krok po kroku" - znowu cytując Beenhakkera. Kariera Pazdana rozwijała się harmonijnie. Defensywny pomocnik, środkowy obrońca. Nigdy nie robiła mu różnicy pozycja na boisku. Niski, zwinny, dynamiczny. Mimo braków technicznych, nigdy nie miał problemu ze znalezieniem dla siebie optymalnego miejsca na boisku. - Tytan pracy. To facet, który zostaje po treningach, sporo ćwiczy. Widział, że musi pracować nad lewą nogą, więc pracował. Dośrodkowania, długie podania i tak dalej - wspominał o nim kiedyś Michał Probierz, gdy obaj panowie współpracowali ze sobą w Jagiellonii Białystok.

Do kadry wrócił w 2013 roku. Wystarczyło mu kilka minut na boisku, został zapamiętany. W spotkaniu z Irlandią niemal zamordował na murawie Jonathana Waltersa. "Kung-Fu Pazdan" - internetowych żartów i memów nie było końca. Miał szczęście. W eliminacjach do mistrzostw Europy 2016 za kartki zmuszony był pauzować Kamil Glik. Adam Nawałka przed spotkaniem z Gruzją musiał znaleźć drugiego stopera, partnera dla Łukasza Szukały. Faworytem dziennikarzy był Jakub Rzeźniczak. Nawałka postawił jednak na Pazdana, nie pożałował. Defensor Jagiellonii jak wszedł do kadry, tak został w niej na dobre.

Na Euro 2016 urósł do miana lidera. Grał jak natchniony. Zatrzymał Niemców, Szwajcarów, nie dał chwili spokoju Cristiano Ronaldo. Przebył niezwykłą drogę. Z obiektu kpin i żartów, stał się wzorem dla młodszych piłkarzy. Gwiazdą. Z Kamilem Glikiem stworzył we Francji prawdziwy mur. Wróżono mu sporą karierę na zachodzie Europy. Posypały się oferty. Niemcy, Francja, Anglia. Został w Legii, zagrał w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Okres po mundialu w Rosji może być dla niego ostatnią okazją do wyjazdu. Czy wykorzysta szansę podczas największego okna wystawowego?

Jakub Piotrowski: Szacunek dla Legii, ale chcemy wygrać

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze