Piotr Zieliński, Robert Lewandowski, Kamil Glik

i

Autor: Cyfra Sport Reprezentacja Polski szykuje się na mundial w Katarze

Mundialowy medalista wskazał wśród Biało-czerwonych piłkarzy o międzynarodowej klasie. Bardzo krótka lista, umieścił na niej ledwie parę nazwisk

2022-06-09 16:21

Po klęsce Biało-czerwonych, którzy w Brukseli ulegli Belgom 1:6 w meczu 2. kolejki Ligi Narodów, nie brakowało odwołań historycznych, w tym porównań do najwyższych porażek Polaków w meczach o punkty. Warto w takim kontekście przypomnieć jednak, że z Belgami potrafiliśmy wygrywać, i to nawet na mundialu. Jednym ze współautorów efektownego 3:0 na turnieju Espana'82 był Janusz Kupcewicz, który w długiej rozmowie z „Super Expressem” podzielił się swymi spostrzeżeniami na temat dzisiejszych wybrańców Czesława Michniewicza.

„Super Express”: - Jak wrażenia po meczu z Belgią?

Janusz Kupcewicz: - Takie, jak u większości Polaków interesujących się piłką nożną: wyglądało to nie źle, a bardzo źle, zwłaszcza w drugiej połowie. Wynik do przerwy był „do przyjęcia”, bo – dzięki świetnej akcji Piotrka Zielińskiego, kapitalnej asyście Sebastiana Szymańskiego i bramce Roberta Lewandowskiego, bo akurat on to potrafi znakomicie – wykorzystaliśmy tę jedną jedyną sytuację, jaką mieliśmy. Belgowie mieli ich dużo więcej – już po 10 minutach powinni prowadzić 2:0 - ale też trafili tylko raz. Trzeba jednak powiedzieć jasno: w zasadzie już w pierwszej połowie nie tworzyliśmy zespołu.

- Ale tydzień wcześniej, w meczu z Walią, byliśmy zespołem, zwłaszcza po przerwie. No to o co chodzi?

- Na pewno o zupełnie odmienną klasę rywala – to po pierwsze. Ale – po drugie - jeżeli każdy kolejny trener reprezentacji Polski narzeka, iż w zasadzie nie ma czasu na popracowanie z piłkarzami, a tu Czesław Michniewicz daje zawodnikom dwa dni wolnego między meczami z Walią i Belgią, to... jest to dla mnie dziwne. Owszem, zawodnicy przyjechali po sezonie dla niektórych rzeczywiście wyczerpującym. Tyle że kolejnej okazji do wspólnych treningów przez pełne dwa tygodnie już przed mundialem nie będzie. Jest też trzecia rzecz, chyba najważniejsza. Może my po prostu nie mamy stosownego materiału ludzkiego na grę na takim poziomie? Odbiegamy umiejętnościami czysto technicznymi od europejskiej czołówki.

Jan Tomaszewski jednym słowem ocenił blamaż z Belgią. Tego słowa użyło wielu kibiców

- Wymienił pan – mówiąc o pozytywnych momentach meczu w Brukseli – nazwisko Piotra Zielińskiego. Jemu chyba umiejętności nie brakuje, skoro świetnie radzi sobie w środku pola Napoli...

- Bo ma tam partnerów o równie wysokich umiejętnościach, których brak mu w reprezentacji. To samo dotyczy oczywiście Roberta Lewandowskiego, choć jego łatwiej „rozliczyć” z występów w kadrze, bo ma większe pole do popisu: po prostu strzela bramki. Piotrek jest od kreowania gry, ale musi mieć w tym wsparcie pozostałych zawodników. Bo piłka to gra zespołowa.

- Lewandowski i Zieliński – jeśli dobrze pana rozumiem - swymi umiejętnościami do Europy pasują. Kto jeszcze?

- Po takim meczu, jak ten z Belgią każdy pewnie puknie się w głowę i powie: „Naprawdę chcesz jeszcze kogoś szukać?”. Chcę, więc może wskazałbym Jana Bednarka, choć – jak na stopera – brakuje mu trochę zwrotności. I dalej... miałbym już problem. No, jeszcze Szczęsny miewał w reprezentacji „europejskie” momenty. To chyba tyle.

Nagła zmiana u Roberta Lewandowskiego. Przestraszył się wojny z Bayernem? Te słowa pokazują wiele

Zobacz poniżej memy po meczu Belgia - Polska

- Niewiele tych nazwisk.

- Niedużo, to prawda. Wiele osób dodałoby jeszcze Kamila Glika. A ja zawsze staram się patrzeć, gdzie jest Glik, kiedy padają bramki dla rywali. Za często gra „na alibi”, zostawiając „swojego” rywala. Dzieje się to już od dłuższego czasu. Ale zastrzegam, że to moja własna obserwacja, bo są i sprawozdawcy, którzy się nim nieustannie zachwycają. Mogę się tylko zastanawiać, z jakich względów...

- Czyli nie ma co krytykować za występ tych, co wchodzili w drugiej połowie?

- Belgijski worek z bramkami rozwiązał się po drugim trafieniu, autorstwa Kevina de Bruyne, kiedy większość naszych zawodników wyraźnie opadła z sił. Rezerwowi pojawiali się więc raczej w nieciekawym momencie i trudno ich obarczać całą odpowiedzialnością. Prawdę mówiąc – niepokoić powinna ta utrata sił. Przecież w pierwszej połowie bardzo fajnie prezentował się na przykład Szymon Żurkowski, po zmianie stron zaś był zupełnie niewidoczny. Myślałem wręcz, że został zmieniony i bardzo się zdziwiłem, gdy okazało się, że grał pełne 90 minut! Nie mieliśmy w ostatniej pół godzinie w ogóle środka pola; ani w poczynaniach defensywnych, ani tym bardziej w ofensywie.

Kamil Glik zna rozwiązanie w kluczowej sprawie. Udało się uniknąć najgorszego, nadeszły ważne informacje

- 15 lat, za Leo Beenhakkera, w eliminacjach Euro 2008 zanotowaliśmy z Belgią dwie wygrane. Co się stało, że dziś prezentujemy się jak uczniaki z podstawówki przy wykładowcach akademickich?

- Od czasów Beenhakkera jeszcze tylko Adamowi Nawałce udało się wyciągnąć maksa – no, może 80 procent – z polskiej reprezentacji. Nikt inny nie był w stanie tego dokonać. I nie będzie „cacy” w polskiej piłce dopóty, dopóki nie będziemy stabilni i powtarzalni w grze na pewnym poziomie.

- Jak pan to rozumie?

- W ubiegłym roku polska młodzieżówka potrafiła na wyjeździe wygrać 4:0 z bardzo silną ekipą Niemiec. To był wspaniały mecz od strony taktycznej, z dobrze zrealizowanymi założeniami, wysokim pressingiem przez 90 minut. Ale potem przyszły spotkania z Izraelem czy Węgrami, i już tych pozytywnych wartości w naszej grze nie było. Nie potrafię zrozumieć tego braku konsekwencji; ta uwaga tyczy się też pierwszej reprezentacji.

- Może zwyczajnie nie jesteśmy w stanie być powtarzalni akurat w tych elementach?

- Może... Pomijając reprezentację Kazimierza Górskiego, która grała efektownie i efektywnie z przeciwnikami bardzo mocnymi, Polacy z takimi rywalami zawsze grywali niemal wyłącznie z kontry. Nie mówię, że oczekuję od Czesława Michniewicza stawiania autobusu przed naszym polem karnym, bo taki sposób gry to przecież zwyczajne zabijanie futbolu. Ale skoro już dzieciaki uczymy, że najważniejszy jest wynik, to jak tu potem po seniorach spodziewać się czegoś innego? To oczywiście nie wina selekcjonera. Natomiast w jego przypadku też nie rozumiem też paru rzeczy.

Blamaż Polaków w Belgii, to najwyższa porażka w meczu punkty od prawie 60 lat

Janusz Kupcewicz, Marek Dziuba, Jacek Kazimierski, Józef Młynarczyk, Roman Wójcicki

i

Autor: Cyfrasport Janusz Kupcewicz, Marek Dziuba, Jacek Kazimierski, Józef Młynarczyk, Roman Wójcicki

- Na przykład?

- Na przykład nie potrafię sobie wytłumaczyć zasad, na jakich robiona jest reprezentacyjna selekcja. Żeby być w reprezentacji, zakładać koszulkę z orzełkiem, musi pan prezentować określony poziom – tak się przynajmniej wydaje mnie, kibicowi. A skoro tak, to dziwię się, kiedy wśród powołanych widzę na przykład Przemysława Płachetę. OK, on może akuratw sobotę przeciwko Holandii zagrać mecz życia i każdy powie: „Co ten Kupcewicz bredził?”. Ale chodzi o zasadę. Albo inne nazwisko: Kamil Pestka. W lidze – moim zdaniem – zagrał trzy dobre mecze w samej końcówce rozgrywek; w tym ten, w którym zdobył dwa gole. A przez cały sezon rywale „jechali” lewą stroną obrony Cracovii.

- Nie jest pan – mam wrażenie – wielkim zwolennikiem obecnego selekcjonera i jego decyzji?

- W młodzieżowych mistrzostwach Europy za jego kadencji wygraliśmy 3:2 z Belgią i 1:0 z Włochami, broniąc się dziewiątką przez cały mecz, co – moim zdaniem – jest zwyczajnym zabijaniem młodzieńczej fantazji. Potem jednak przegraliśmy 0:5 z Hiszpanią i nie wyszliśmy z grupy, ale i tak noszono go na rękach, a wszyscy byli przezadowoleni z tego startu! Choć – powtórzę – nie wyszliśmy z grupy!

- Myśli pan, że na mundial w Katarze jesteśmy w stanie zebrać 26 chłopa, którzy tam z grupy wyjdą?

- Mam taką nadzieję. Jesteśmy w jednej z najsłabszych grup mundialowych. Meksyk ma swoje problemy, z Argentyną też może nam akurat wyjść mecz życia, bo przecież futbol jest nieobliczalny. Jeśli tej grupy nie wyjdziemy, będzie to totalna porażka. Warunek jest jeden: musi być trener, który wszystkie indywidualności będzie trzymać w ryzach. Wysłuchać opinii powinien zawsze, ale wszystkie decyzje musi podejmować sam. Bo najgorzej, gdy to zawodnicy zaczynają w reprezentacji decydować o pewnych rzeczach...

Obrzydliwe ataki na Czesława Michniewicza. Belgowie nie mieli litości, nazwali go „trenerem mafii”.

Sonda
Czy Polska wyjdzie z grupy na MŚ w Katarze?
Najnowsze