- To, co inni o mnie mówią, daje mi oczywiście satysfakcję, ale podchodzę do tych pochwał ze spokojem. Na przykład Philipp Lahm z Bayernu jest znakomitym zawodnikiem i jeszcze mi do niego daleko - skromnie ocenia Piszczek.
Piszczek i jego koledzy z Borussii mają ostatnio o czym myśleć, w dwóch ostatnich meczach zdobyli tylko jeden punkt i ich przewaga nad drugim w tabeli Bayerem Leverkusen zmalała do siedmiu punktów.
- Nic wielkiego się nie dzieje. Ileż można wygrywać? (śmiech). W ostatnim meczu z Mainz mieliśmy pecha i nie wykorzystaliśmy rzutu karnego. Jednak w następnych spotkaniach zagramy już to, co potrafimy. Trener Juergen Klopp ma do nas pewne uwagi, ale także zachowuje spokój.
Mimo słabszych występów Borussii Piszczek wierzy, że jego zespół nie roztrwoni przewagi z rundy jesiennej i zdobędzie mistrzostwo Niemiec 2011.
- Gdyby na początku sezonu ktoś powiedział, że będziemy mieli po 27. kolejkach siedem punktów przewagi na Baye- rem, nie uwierzylibyśmy. Teraz, kiedy różnica stopniała, niepotrzebnie szuka się sensacji, twierdząc, że w naszej drużynie dzieje się źle. Ale podobnie jest w reprezentacji, każdy oczekuje od nas tylko zwycięstw - podkreśla Piszczek.
Przeczytaj koniecznie: Bundesliga: Łukasz Piszczek wyróżniony
Kibice oczywiście oczekują zwycięstwa w piątkowym meczu z Litwą. Piszczek ostrzega jednak przed lekceważeniem rywala.
- Przecież Litwini się przed nami nie położą, też będą walczyć o zwycięstwo. Ale jeśli zagramy tak jak ostatnio z Norwegią i dołożymy jeszcze coś w ofensywie, to o wynik rywalizacji z Litwą będę spokojny - zapewnia Piszczek, który zna kilku reprezentantów najbliższego rywala.
- Sernas, Panka, Skerla to czołowi litewscy zawodnicy - wylicza. - Cała trójka gra w polskiej lidze. Z Zagłębia Lubin pamiętam też Vidasa Alunderisa. To był dopiero piłkarz! Silny fizycznie, nikt mu nie mógł dorównać. Poza tym był największym dowcipnisiem w drużynie - opowiada.